Joanna Moro nagrodzona za "dobre stosunki polsko-rosyjskie"!
Joanna Moro (30 l.) otrzymała wyróżnienie za "wybitne zasługi w dziele wzajemnego zbliżenia i porozumienia Polaków i Rosjan". Aktorka rozpoczęła także zdjęcia do kolejnej rosyjskiej produkcji pt. "Ryżyja sobaka".
Jak się dowiadujemy, będzie to film przypominający przygody naszych "Czterech pancernych i psa".
- Moja rola jest nieduża, ale przełomowa. Zagram nieprzystępną i chłodną panią konduktor. Jeszcze nigdy nie grałam złej postaci w mundurze, więc to nowe wyzwanie - mówi "Rewii" aktorka.
Nie ukrywa, że w Rosji czuje się coraz lepiej, a tamtejsi producenci i aktorzy lubią ją i cenią.
Dowodem na to jest choćby tytułowa rola w emitowanym właśnie u nas serialu "Talianka".
- Rywalizowałam z rodowitymi Włoszkami i rosyjskimi aktorkami, ale wybrano mnie - podkreśla Moro z dumą.
Dzięki temu, że płynnie mówi po rosyjsku i sprawdziła się w czołowych, rosyjskich produkcjach, nowe propozycje zza wschodniej granicy wciąż do niej napływają i kuszą wysokimi stawkami.
- Bardzo starannie czytam scenariusze i konsultuję każdą propozycję z rodziną oraz osobami, które są dla mnie autorytetami - tłumaczy Joanna.
Wyjazdy na zagraniczne plany filmowe to także rozłąka z rodziną, dlatego aktorka nigdy nie podejmuje pochopnych decyzji. Jej mali synowie chcą jak najczęściej przebywać z mamą, więc przed każdym takim wyjazdem zabiera ich i męża na wspaniałe rodzinne wakacje.
Przez napiętą sytuację polityczną aktorka często musi tłumaczyć się też, dlaczego przyjmuje propozycje pracy na wschodzie.
- Nigdy nie zagrałabym w filmie, który byłby antypolski i obrażał uczucia moich rodaków. Po roli Anny German otrzymałam nawet dyplom za wybitne zasługi w dziele wzajemnego zbliżenia i porozumienia Polaków i Rosjan. Doceniam wspaniałą rosyjską kulturę oraz wybitnych reżyserów. A na tematy polityczne nigdy się nie wypowiadam, bo w ogóle się na tym nie znam - kończy.