Reklama
Reklama

Joanna Moro pokonała kryzys w związku! „Oboje jesteśmy silni”!

Joanna Moro (32 l.) zaistniała na dobre w mediach po roli Anny German, potem wiele plotkowano o jej życiu prywatnym i kryzysie małżeńskim. Jak się jednak okazuje, jej małżeństwo ma się świetnie, ale aktorka ma teraz inne rozterki…

Gwiazda serialu o Annie German, to utalentowana aktorka, której potencjał został zauważony dopiero po roli w tej produkcji. Potem posypały się propozycje współpracy i tak widzowie mogli ją jeszcze oglądać w programie "Taniec z gwiazdami", gdzie zajęła drugie miejsce oraz w "Twoja twarz brzmi znajomo".

Fani podziwiają ją za pracowitość i pokorę a także za szczerość, którą da się zauważyć w wywiadach z nią. Prywatnie Moro jest mamą dwóch chłopców: Mikołaja i Jeremiego. Jej mężem jest Mirosław Szpilewski.

Reklama

I to właśnie o jej związku przez długi czas plotkowano w przestrzeni medialnej. Wieszczono im rozwód, bo gwiazda przyznała, że do jej związku wkradła się nuda po tylu latach małżeństwa. Jednak dla dobra dzieci małżonkowie postanowili dać sobie jeszcze trochę czasu i doskonale wykorzystali tę szansę!

Udało im się razem przezwyciężyć kryzys i teraz Joanna chętnie opowiedziała o swoim mężu w wywiadzie dla gazety "Świat i Ludzie".

W jakim momencie życia jesteś? 

W najciekawszym i najpiękniejszym. Jako kobieta czuję się spełniona. Mam rodzinę, trochę odchowane dzieci. Mam też więcej czasu dla siebie. Czuję się piękna i dojrzała. Spełniam się jako aktorka, gram w serialach, teatrze, zdarza się kino a przede wszystkim jest we mnie spokój i harmonia. Umiem docenić to, co jest dobre, a trudne momenty odsunąć na bok.

Jesteś silną kobietą?

Na pewno silniejszą niż niejeden mężczyzna.

A w twoim małżeństwie kto jest silniejszy?

Oboje jesteśmy silni. Mirek na pewno uważa mnie za silną kobietę. Dość często się spieramy, ale sporo śmiejemy. Oboje mamy mocne charaktery, a ja zawsze mówię prosto z mostu. Ale to ja moderuję nasze życie, nadaję mu rytm, choć daleko mi do perfekcyjnej pani domu.

Podobno jeśli kobieta jest silniejsza od mężczyzny, to on albo sam staje się silniejszy, albo odchodzi. 

Mój mąż stara się być głową rodziny, ale jednocześnie w związku mamy demokrację. Każdy ma prawo wypowiedzieć swoje zdanie i przedstawić rację. Wspieramy się w słabszych momentach. Na tym polega przyjaźń w związku.

Mówi się, że pierwsze 10 lat małżeństwa jest najtrudniejsze.

Nie można generalizować. Każdy w to dorosłe życie wchodzi z zupełnie innego punktu.

Ty z jakiego punktu wyszłaś? 

Miałam proste marzenia: chciałam skończyć studia, mieć męża i dzieci. Litwa jest krajem bliższym kulturą do krajów wschodnich i tu ta tradycyjność, rodzinność jest mocna. Natomiast bycie żoną i matką to jest też ciągła praca.

Kiedyś powiedziałaś, że nie wiesz czy mąż jest na całe życie. 

Gdybym miała taką pewność i przekonanie, to nasza miłość automatycznie by się skończyła. Przecież wciąż się zmieniamy, zmieniają się okoliczności naszego życia. A wiesz co jest dla mnie najważniejsze? Abyśmy się razem dobrze czuli, a jednocześnie dawali sobie przestrzeń. Mam takie wrażenie, że im dłuższy staż naszego małżeństwa, tym bardziej jesteśmy oszlifowani!

Twoim domem jest dziś Litwa czy już Polska? 

Litwa, a szczególnie moje Wołokumpie, gdzie dorastałam. To czas dzieciństwa - beztroskiego i bezpiecznego. I jak tam wracam, to czuję się wtedy jak dziecko, tu jest moja cała rodzina - rodzice, siostra, dziadkowie. Lubię ten harmider, zresztą... marzę o dużej rodzinie w przyszłości. I jak przyjeżdżam dziś tam ze swoją rodziną, uwielbiam chodzić po lasach, łąkach... Tam odpoczywam.

A Warszawa? 

Tu czuję się wolna i dorosła. Tu buduję swoją przyszłość i przyszłość mojej rodziny. Nie zawsze jest prosto, bo tęsknię za rodziną, ale udało nam się spotkać oddanych przyjaciół. Po roli Anny German mogłam zamieszkać np. w Rosji. Miałabym więcej ról i pracy. Nie chciałam, bo wolę, by moi synowie wychowywali się w Polsce. Dostałam wielką szansę od losu.

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Joanna Moro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy