Reklama
Reklama

Joanna Moro tymi słowami zszokowała rodzinę! Babcia wezwała ją do Wilna!

Joanna Moro (32 l.) udzieliła ostatnio wywiadu, w którym chyba powiedziała o jedno słowo za dużo...

Rzadko kiedy jej słowa budzą kontrowersje. Jednak to, co Joanna Moro powiedziała kilka dni temu podczas telewizyjnej rozmowy z Krzysztofem Ibiszem (51), zaniepokoiło wiele osób. 

Chodziło o męża aktorki Mirosława Szpilewskiego i pytanie, czy jest to miłość na całe życie.

"Zobaczymy…" – odpowiedziała tylko jednym słowem.

Kiedy usłyszała to jej ukochana babcia Janina, była w szoku. Natychmiast sięgnęła po telefon, aby skontaktować się z wnuczką i zapytać, o co właściwie chodzi? 

Było to dla niej niepojęte, by w taki sposób wypowiadać się o małżeństwie…

Reklama

Zaledwie kilka miesięcy temu była u wnuczki w Warszawie i widziała, jak jej mąż z wielkim oddaniem opiekuje się nią i synami: Mikołajem (6) i Jeremim (3).

Jaki jest czuły, opiekuńczy i troskliwy. Aktorka była wtedy bowiem po zabiegu operacji więzadła w kolanie i z trudem poruszała się o własnych siłach.

"Było widać, że ich rodzinne ciepłe relacje robią na pani Janinie ogromne wrażenie. Zawsze szklą jej się oczy, kiedy widzi zadowoloną, radosną i uśmiechniętą Joasię. No i oczywiście jak najlepiej jej życzy" – mówi "Rewii" koleżanka aktorki.

I to właśnie babcia jest osobą, która zawsze jako pierwsza dowiaduje się o wszystkim, co dzieje się w życiu Joanny Moro. 

Zarówno o jej sukcesach, jak i kłopotach. Zawsze dobrze jej poradzi, podpowie, a jeśli trzeba, to pocieszy. Od lat jest oczkiem w głowie całej rodziny i autorytetem!

Nic więc dziwnego, że kobieta postanowiła natychmiast interweniować!

"Pani Janina zażądała od wnuczki, aby jak najszybciej przyjechała do rodzinnego Wilna i wytłumaczyła się ze słów wypowiedzianych przed kamerą" - czytamy w tygodniku.

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Joanna Moro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy