Joanna Moro załamana. Musi chodzić o kulach
Kiedy w marcu tego roku Joanna Moro (31 l.) doznała kontuzji nogi, z początku myślała, że to nic poważnego. Rzeczywistość przyniosła jednak zupełnie inną diagnozę.
Dramat Joasi rozpoczął się podczas ostatniego urlopu w górach, który aktorka spędzała z rodziną. - Jeden z narciarzy najechał na nią na stoku - opowiada "Na Żywo" znajoma aktorki. - Lekarze uznali, że Joasia ma uszkodzone więzadło poboczne, które samo się zrasta, dlatego nie operowali jej od razu.
Gwiazda chciała uniknąć zabiegu, gdyż przed nią zdjęcia do serialu "Blondynka". W czasie ostatnich prób w Teatrze Capitol okazało się jednak, że kolano Moro jest niestabilne.
- Joasia musiała chodzić o kulach, a badania wykazały, że więzadło źle się zrosło. Zabieg był więc konieczny - twierdzi informator tygodnika. Przeprowadzono go w jednej z prywatnych klinik. Obecnie, pod okiem specjalistów i męża, Joanna przechodzi intensywną rehabilitację, mając nadzieję, że jak najszybciej odzyska sprawność.
Tygodnik "Na Żywo" dowiedział się, że Moro tak zależy na czasie, gdyż dostała propozycje pracy, które wymaga od niej doskonałej formy fizycznej. Pierwsza z nich przyszła ze strony Krystyny Jandy, która zaproponowała Joannie rolę w spektaklu tanecznym "Stepping out", w którym musiałaby stepować.
Drugą ofertę wystosowała Nina Terentiew. Dyrektor programowej Polsatu zależy, by Moro wystąpiła w najbliższej edycji show "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". Aktorka chciałaby wziąć udział w obu projektach, ale nie wiadomo, czy zdrowie jej na to pozwoli.
- Lekarze robią, co mogą, by odzyskała sprawność do lipca, jednak nie ma pewności, czy to się uda - mówi jej znajoma.
***
Zobacz więcej materiałów: