Joanna Racewicz: Ile jeszcze zdoła udźwignąć?
2018 rok nie zaczął się dla Joanny Racewicz (45 l.) najlepiej. Najpierw została okradziona na 175 tysięcy złotych, a później wyrzucono ją z TVP. Kiedy przełamie złą passę?
O tym, co się wtedy wydarzyło, wciąż nie jest w stanie zapomnieć. Mimo że włamanie do mieszkania Joanny Racewicz w warszawskim Wilanowie miało miejsce jesienią 2016 roku, dziennikarka nie tylko nie odzyskała spokoju, ale też skradzionych wówczas przedmiotów.
Łupem złodziei padła biżuteria o wartości 150 tys. zł i 25 tys. gotówki, ale też pamiątki po mężu, oficerze BOR Pawle Janeczku (†37), który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem.
Dziennikarka nie może odżałować jego obrączki z wygrawerowaną datą ślubu. Tymczasem okazuje się, że policja nawet nie wpadła na trop przestępców, mimo że dysponowała ich wizerunkami dzięki zapisowi z monitoringu!
Ku wielkiemu zdziwieniu Joanny, śledztwo w tej sprawie właśnie zostało umorzone…
Być może wielu poszkodowanych dałoby za wygraną. Ale nie ona! Wszyscy pamiętamy działania, które podjęła jeszcze na początku śledztwa. Opublikowała wówczas ich zdjęcia w internecie.
"W nosie mam ochronę wizerunku i bajki o domniemaniu niewinności. Znacie ich? Widzieliście gdziekolwiek?" – napisała.
Teraz zmusiła policję, aby na swojej stronie ponownie opublikowała wizerunki włamywaczy. Takie działania nieraz przyniosły oczekiwane efekty i ktoś w końcu rozpoznawał złodziei…
"Mam ogromną motywację przede wszystkim dzięki synkowi Igorkowi, który powiedział mi: nie martw się, mamusiu. Ze wszystkim damy sobie radę, a w razie potrzeby rozbiję świnkę skarbonkę" – powiedziała dziennikarzom poruszona Joanna.
I kto wie, może jej upór przyniesie efekty i przestępcy zostaną wkrótce schwytani. Albo przynajmniej część skradzionych rzeczy osobistych uda się jej odzyskać.
Zwłaszcza obrączkę ukochanego męża…