Joanna Racewicz stanowczo o Agnieszce Woźniak-Starak! Stanęła w jej obronie
Agnieszka Woźniak-Starak (41 l.) w połowie sierpnia 2019 roku straciła męża w tragicznym wypadku na jeziorze Kisajno na Mazurach. Od tego momentu na oczach całego kraju przeżywa żałobę, co ostro skrytykowała właśnie Joanna Racewicz (45 l.)
O tym, jak straszna jest strata ukochanej osoby przekonała się niestety w połowie sierpnia 2019 roku Agnieszka Woźniak-Starak.
Niecały miesiąc od okropnego wypadku, Agnieszka przerwała milczenie, publikując zdjęcie magnolii na swoim profilu w mediach społecznościowych i umieszczając długi i wzruszający wpis.
Ostatnio też pojawiła się na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie został zaprezentowany ostatni film Piotra Woźniaka-Staraka (†39 l.). Agnieszka była wobec tego zmuszona przeżywać to wydarzenie pod obstrzałem obiektywów i ciekawskich spojrzeń.
Oczywiście polały się łzy, było podniośle i wzruszająco, lecz Agnieszka oraz rodzina zmarłego nie miała możliwości przeżyć tej sytuacji, jak i całej żałoby w spokoju.
To bardzo nie spodobało się Joannie Racewicz, która sama musiała mierzyć się z publicznym przeżywaniem żałoby, po tym jak w katastrofie lotniczej w Smoleńsku sama straciła męża.
Swoje zdanie dziennikarka postanowiła wypowiedzieć za sprawą długiego wpisu na swoim profilu:
"Myślę dzisiaj dużo o Agnieszce. Myślę od chwili, gdy świat runął na Jej głowę. Jej i całej Rodziny. O dramacie przeżywanym na oczach kraju, o emocjach pokazywanych we wszystkich mediach, o aparatach fotograficznych wycelowanych prosto w twarz, bez pytania - czy wolno, o komentarzach pisanych bez odrobiny szacunku i wyobraźni. Myślę o żałobie, którą trzeba nosić pod ostrzałem spojrzeń i ocen.
Bez znieczulenia. 'Agnieszka w drodze na premierę ostatniego filmu Piotra', 'Łzy wzruszenia podczas projekcji'- czytam relacje z Gdyni. I zaciskam pięści. Z bezsilności - gdy widzę zdjęcia - Agnieszki, Pani Anny, Pani Julii, Pana Jerzego...
Przeżywanie Straty jest piekłem. Piekłem samotności, bo wobec Ostatecznego jesteśmy pojedynczy, choćby przyjaciele trzymali za ręce. Jak dźwigać koszmar, gdy nie ma dokąd uciec? Kiedy stygmat wypalony na czole widać z daleka, bo skutecznie oświetla go tysięczny flesz? Odwieczny problem - popytu i podaży.
Dopóki będą ludzie gotowi oglądać cudzą rozpacz - tak długo rozpacz będzie zwierzyną, na którą się poluje. Kiedyś były pręgierze i publiczne egzekucje. Teraz wystarczy gazeta. Zdjęcie. I podpis. Agnieszko - teraz nie ma słów, które mogłyby przynieść ulgę. Ani żadnego paragrafu, który zabroniłby pokazywania Twoich łez.
Ta machina rozpędziła się stulecia temu. Jesteś w samym oku cyklonu. I mam nadzieję, że nosisz na sobie potężny pancerz. Będzie Ci potrzebny. Bardzo. Mogę jednak dać słowo, że kiedyś opadnie. Kiedyś. Czas nie będzie ukojeniem. Będzie blizną. Być może oswojeniem. Ale nie stanie się lekarstwem. Ale to już pewnie wiesz.
Przytulam. Jestem myślami. Z całej siły. I wierzę, że przyjdzie dzień, gdy świat zobaczy Ciebie taką, jak z tego zdjęcia. Piękną, silną i zwycięską. To będzie chwila, gdy sama zrozumiesz, że PRZETRWAŁAŚ" - napisała poruszona Racewicz.
Pod jej wpisem pojawiło się wiele słów wsparcia i zrozumienia zarówno dla samej Joanny, jak i dla Agnieszki.
***
Zobacz więcej materiałów wideo: