Reklama
Reklama

Joanna Racewicz w końcu to wyznała! Co za szczęście

Joanna Racewicz (46 l.) zawsze może liczyć na swoich rodziców, którzy są wspaniałymi dziadkami dla jej syna. W przeszłości miała kilka zastrzeżeń co do metod wychowawczych swoich rodziców, jednak z perspektywy czasu zaczyna rozumieć ich decyzje.

Z babcią klei "najlepsze pierogi na świecie", dogląda z dziadkiem uli, grają w piłkę. Syn dziennikarki, Igor (11 l.), uwielbia wizyty w Zamościu.

"Cudownie, że są, bo są od rozpieszczania i miłości bez granic" - podpisała zdjęcie jedynaka ze swoimi rodzicami Joanna Racewicz. 

Mama i babcia przekazały jej wiarę w Boga. Tacie zawdzięcza otwarty umysł i szacunek dla innych. W jej domu panowała dyscyplina. Czasem buntowała się przeciwko "zbyt grzecznym" sukienkom, ale ona i jej brat Mirek czuli się kochani.

"Na szczęście dojrzewamy do tego, żeby powiedzieć ‘dziękuję’, za to, że rodzice potrafili ściągnąć lejce i postawić na swoim. To potem procentuje" - przekonuje.

Reklama

Mama, polonistka w prestiżowym zamojskim liceum, zaszczepiła jej miłość do literatury. Motywowała córkę, by nie spoczywała na laurach. Joasia zdała maturę z pierwszą lokatą, a potem, tak jak mama, studiowała filologię polską. Gdy żył mąż, Paweł Janeczek (†37 l.), snuli plany o zakupie posiadłości za granicą.

"Jedyne, co nas wstrzymywało, to myśl o rodzicach. Mówiliśmy, że nie możemy być tak daleko od nich, bo mają swoje lata i nie zostawimy ich bez opieki" - wspominała. 

Dzisiaj chętnie odpoczywa w rodzinnych stronach. Wyprawa do seniorów zajmuje 3 godziny w jedną stronę, ale często jeżdżą tam z synem. A Igor wyczekuje wizyt babci, która nigdy nie zapomina o dużej porcji jego ulubionych pierogów. Z mężem rozpieszczają chłopca. 

"Można próbować naprawić to, co napsuli. Ale, co tam. Damy radę" - śmieje się Asia.

***
Zobacz więcej materiałów wideo:

Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Joanna Racewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy