Joanna Racewicz wyraziła wsparcie dla ekipy "Dzień Dobry TVN". Również straciła pracę
Joanna Racewicz (49 l.) nie pozostała obojętna na sytuację kolegów z branży. Zwolnienia w "Dzień Dobry TVN" wywołały w niej wiele emocji. Z tego powodu postanowiła przypomnieć, że nie pierwszy raz dochodzi do takiej sytuacji. W szczegółach opowiedziała o swoim trudnym przeżyciu związanym z utratą pracy.
Joanna Racewicz jako dziennikarka i prezenterka przez pewien czas była związana ze stacją TVP, a dokładnie z programem "Pytanie na śniadanie". Pożegnała się z nim skandalem - została zawieszona, a potem zwolniona.
"Znam uczucie, wiem, jak to jest, kiedy nagle dowiadujesz się, że w następnym miesiącu już się nie pracujesz. Metody są okrutne i absolutnie niestosowne. Nie wiem, jak to było tam, chociaż mam wrażenie, że ta informacja dotycząca samych prowadzących wyprzedziła informacje medialne o kilka minut. To chyba nie tak powinno wyglądać" - podsumowała w rozmowie z "JastrząbPost".
Samą sytuację programu "Dzień Dobry TVN" skomentowała równie emocjonalnie.
"Mam wrażenie, że jest to część jakiegoś większego planu. Chociaż, jak mówią mądrzy ludzie, diabeł tkwi w szczegółach, a poeci twierdzą, że wszystko jest kwestią smaku. Ja rozumiem wszelkie zmiany dotyczące telewizji. Ten ruch jest jej esencją, zmiana jest esencją. Jedyną pewną rzeczą w życiu jest zmiana. Problem tylko w tym, jak o tym zostają poinformowani ci, których ta zmiana dotyczy".
Empatyczne spojrzenie na sytuację ze strony Racewicz bardzo przypadło do gustu obserwatorom dziennikarki.
To nie pierwszy raz, gdy Joanna Racewicz pokazuje swoją empatię. Równie miłym gestem był wpis skierowany do Justyny Kowalczyk, która w maju pożegnała ukochanego Kacpra Tekieliego.
"Justynko, tak bardzo, bardzo mi przykro. Tak mocno chciałabym przytulić Ciebie, małego Hugo. Dokładnie tak małego, jak mój Igor wtedy. (...) Chciałabym pocieszyć, dać dobre słowo. Nie umiem. Gdybyś potrzebowała - jestem" - napisała wtedy dziennikarka na swoim Instagramie.
Joanna sama przeżyła ogromną tragedię - kilkanaście lat temu straciła męża. Paweł Janeczek, szef ochrony prezydenta RP, zginął w katastrofie smoleńskiej. Osierocił tym samym syna Igora.
Jak Racewicz wyznała w wywiadzie z Jastrząb Post, skala takiej tragedii jest przez wielu nierozumiana.
"Ogromnie współczuję Justynie i jej synkowi. To nieprawdopodobna tragedia, chociaż Justyna znosi ją w niezwykle dzielny i bohaterski sposób, chociaż to, co naprawdę dzieje się w jej sercu wie tylko ona sama i jej najbliżsi. Ona zresztą powiedziała któregoś razu, że żadne z nich nie uciekało od śmierci. Obydwoje wiedzieli, czym grozi pasja Kacpra i jak bardzo on ją kocha".
Czytaj też:
Tak Kozidrak i Skrzynecka grały nóżkami na Businesswoman Awards 2023. Jedna lepiej, druga gorzej
Racewicz wytknęła błąd Rzeźniczakowi. Zabrała głos po aferze
To ona zrobiła czystki w TVN. Lidia Kazen jest nie do powstrzymania