Joanna Racewicz zamieściła rozpaczliwy wpis. Apeluje do Kaczyńskiego: "Ma pan odwagę powiedzieć to mojemu synowi?"
Joanna Racewicz zamieściła na swoim Instagramie poruszający wpis, który opatrzyła archiwalnym zdjęciem, na którym wraz z małym synkiem modlą się nad trumną zmarłego w katastrofie smoleńskiej Pawła Janeczka. Gwiazdę Polsatu do ponownego rozdrapywania ran skłonił ostatni wywiad Jarosława Kaczyńskiego. Słowa prezesa PiS oburzyły dziennikarkę...
Katastrofa w Smoleńsku była jedną z największych tragedii w historii naszego kraju. Śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego i ponad dziewięćdziesięciu innych ofiar początkowo mocno zjednoczyła Polaków. Szybko jednak zaczęły pojawiać się podziały i pierwsze dywagacje na temat rzekomego zamachu.
Rozdrapywanie ran trwa nadal i przybiera na sile w okolicach każdej kwietniowej rocznicy. Tym razem sporo emocji wzbudził ostatni wywiad Jarosława Kaczyńskiego, którego udzielił na antenie Programu 1 Polskiego Radia.
"W tej chwili wiemy już bardzo wiele o tym, co się stało na lotnisku smoleńskim i nie mamy żadnej wątpliwości, że to był zamach" - stwierdził prezes PiS, dodając że "sytuacja dojrzewa do tego", by Polska wykonała w związku z tym odpowiednie kroki na forum międzynarodowym.
Ta wypowiedź nie uszła uwadze Joanny Racewicz, która w katastrofie smoleńskiej straciła męża i ojca jej syna - kapitana Pawła Janeczka.
Dziennikarka zamieściła na Instagramie poruszający wpis, który opatrzyła zdjęciem znad trumny ukochanego. Racewicz opisała to zdjęcie jako pierwszą próbę wykorzystania jej żałoby na forum publicznym.
"To zdjęcie ma dwanaście lat. Bez dwudziestu dni. Nikt mnie nie pytał - czy może je zrobić. I czy wolno je opublikować. Najgorsza chwila w życiu odarta z intymności. Pierwsza i nie ostatnia. I znów się zaczyna. Upiorny, kwietniowy danse macabre. Jeszcze raz wychodzą z szaf upiory. Na powrót przetoczą się przez groby, trumny i domy tych, co zostali" - zaczęła swój wpis.
Następnie odniosła się do słów Jarosława Kaczyńskiego, które wywołały w niej ogromne oburzenie...
"Naprawdę: "nie mamy wątpliwości, że to był zamach?" Ma Pan odwagę, Panie Prezesie, powiedzieć to w oczy mojemu Synowi? Wyryć adnotację na grobie Jego Taty? Taką - jak to nazwać - polityczną erratę? Dwanaście lat później paliwo z lotniczych baków jest dawno przeterminowane i zwietrzałe. Polityczne najwyraźniej wciąż nie" - ubolewa Joanna.
Joanna przyznaje, że każda z osób, która straciła kogoś bliskiego w tej katastrofie, ma prawo dociekać prawdy, ale powinien mieć na uwadze uczucia innych rodzin, które za każdym razem, gdy temat poruszany jest publicznie, zmuszane są do ponownego rozgrzebywania ran...
"Każdy ma prawo do swojego bólu. Nie rozstrzygam, czyj większy. Czy bardziej boli strata męża, ojca, syna, czy brata. Żony, mamy, córki, siostry, czy bratowej. Ale też każdy powinien mieć szansę, żeby znaleźć spokój. A w tej historii nie ma ani spokoju, ani ciszy, ani prywatności. Prawdy też nie. Walec puszczony w ruch dla chwilowego zysku znów przejedzie przez życie. Bez pytania, czy mu wolno. I jeszcze jedno - nie można całe życie powtarzać: "wiem, ale jeszcze nie powiem". Tak samo, jak nie można dla żartu wołać: "pali się". Bo - jak kiedyś naprawdę będzie płonąć - nikt nie przyjdzie z pomocą" - podsumowała Racewicz.
Zobacz też:
Katarzyna Cichopek cały czas udawała? Ekspert wyjawił niewygodną prawdę
Agnieszka Woźniak-Starak żali się na zachowanie Krupińskiej. Czasem woli samotność
Atak zimy nie przeraził Demi Rose. W skąpej bieliźnie pozuje na śniegu!
Wojna w Ukrainie. "Otwarta droga" do rozmowy Władimir Putin - Wołodymyr Zełenski"