Julia Faustyna pod ostrzałem po w programie "Dr. Phil". Jej jedyna sojuszniczka zajęła mocne stanowisko
Julia Faustyna to dziewczyna, która od jakiegoś czasu podaje się za zaginioną przed laty Madeleine McCann. Niedawno Polka wystąpiła w amerykańskim talk-show "Dr. Phil". Zrobiła to w obecności swojej przedstawicielki. Doktor Fia Johansson po udziale w programie musiała się nieźle z tego tłumaczyć.
Julia Faustyna od kilku miesięcy wzbudza ogromne emocje. Polka uparcie twierdzi, że jest zaginioną wiele lat temu Madeleine McCann. Doszło nawet do tego, że z 21-latką skontaktowała się dr Fia Johansson, która funkcjonuje w mediach jako "perskie medium". Kobieta postanowiła zostać przedstawicielką Julii i razem z nią pojawiła się w amerykańskim show "Dr. Phil".
Zobacz też: Polka podająca się za Madeline McCann w telewizji. Usłyszała niewygodne pytania
Sprawa jest szeroko komentowana w sieci i wzbudza ogromne emocje. Niektórzy internauci zaczynają jednak zarzucać Johansson to, że wykorzystuje Julię, by na niej zarobić oraz wypromować się w mediach.
Kobieta postanowiła ustosunkować się do tych plotek. Na swoim instagramowym koncie dodała kilka InstaStories, w których powiedziała, że Julia Faustyna nie dostała żadnej wypłaty za udział w amerykańskim show. "Perskiemu medium" wydaje się, iż wynagrodzenie otrzymali tylko eksperci, którzy pojawili się w programie.
Przedstawicielka Julii Faustyny wyjawiła również, dlaczego zdecydowała się na udział w talk-show "Dr. Phil". Chciała bowiem pomóc dziewczynie w poznaniu prawdy na temat jej rodziców: "Julia jest w tym momencie bardzo bezradną i bezbronną osobą, która potrzebuje pomocy. A ja robię wszystko, żeby jej pomóc" - wyjaśniła Johansson w sieci.
Eksperci zaproszeni do show zadali Julii kilka pytań, a kiedy dziewczyna z "perskim medium" opuściły studio, wyrazili na ich temat swoje opinie. Specjaliści od mowy ciała zwrócili uwagę widzów na zachowanie Julii, kiedy prowadzący zapytał o wyniki badań DNA. Według nich dziewczyna szybciej mrugała, a także kręciła się na krześle.
"Za każdym razem, kiedy mówiono o DNA, o ukazaniu prawdy, widzieliśmy zmianę w jej zachowaniu. Widzieliśmy, jak zaczynała o wiele szybciej mrugać, a to świadczy o stresie. Im bardziej jesteśmy zestresowani i zdenerwowani, tym szybciej mrugamy powiekami. Część niej już wie, jaki jest wynik testu DNA. Jest zaniepokojona prawdą, która w końcu się ukaże" - mówili eksperci.
Julia Faustyna w swoich mediach społecznościowych nigdy nie ukrywała, iż cierpi na depresję. Kiedy o sprawie zrobiło się głośno, rodzina dziewczyny postanowiła zabrać głos. Bliscy, jej zachowanie tłumaczyli złym stanem zdrowia.
W oświadczeniu napisali, iż są prawdziwą rodziną 21-latki i mogą to udowodnić. Przywołali również wcześniejsze problemy Julii. Młoda kobieta miała zapewnione leki, a także terapię, z których zrezygnowała.
"Chcielibyśmy zająć stanowisko w sprawie Julii, której to sprawa w ostatnich dniach obiegła internet i media w wielu krajach. Dla nas jako rodziny oczywiste jest, że Julia jest naszą córką, wnuczką, siostrą, siostrzenicą, kuzynką i pasierbicą. Mamy wspomnienia, mamy zdjęcia. Julia również posiada te zdjęcia, bo zabrała je z domu rodzinnego wraz z aktem urodzenia, a także licznymi wypisami ze szpitali. Zawsze staraliśmy się rozumieć wszelkie sytuacje, które działy się z Julią. Liczne terapie, leki, psychologowie i psychiatrzy - to wszystko Julka miała zapewnione. Nie była pozostawiona sama sobie. Groźby pod naszym adresem ze strony Julii, jej kłamstwa i manipulacje. Działalność w internecie. To wszystko widzieliśmy i próbowaliśmy temu zapobiegać, tłumaczyć, prosiliśmy by przestała" - czytamy.
Zobacz też:
Julia Faustyna czeka na wyniki badań DNA, ale nie tylko. Może być śmiertelnie chora!