Julia Kamińska była molestowana: Wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy
Julia Kamińska (33 l.), aktorka znana z serialu "BrzydUla", na łamach "Vogue'a" ujawniła, że w latach młodości była molestowana. Gwiazda TVN-u odniosła się również do sprawy przemocy w szkołach teatralnych, a także ruchu "body positive".
Julia Kamińska po 10 latach od premiery pierwszego sezonu polskiej adaptacji kolumbijskiej telenoweli wróciła na ekrany TVN-u. Po raz kolejny wcieliła się w rolę Uli Cieplak, która według aktorki jest superbohaterką.
"Ula, jest osobą na wskroś wspaniałą, a postrzega się ją przez pryzmat ograniczających kanonów. Tytuł jest przewrotny. Ula czuje presję, że nie spełnia oczekiwań - jak wiele i wielu z nas - i próbuje z tym walczyć na różne sposoby" - mówiła w wywiadzie dla Vouge'a.
Produkcja TVN-u uruchomiła lawinę dyskusji na temat kanonów urody oraz presji, jaką odczuwają kobiety, by dopasować się do wyobrażeń społeczeństwa. Jest to temat bardzo bliski Kamińskiej, gdyż aktorka żywo angażuje się w akcje społeczne związane z tą tematyką. Aktorka często wspomina o ruchu "body positive".
"Wydaje mi się, że jesteśmy na początku procesu, ale ten początek jest bardzo obiecujący. Temat jest obecny w mediach, to bardzo dużo. I chyba dzięki temu zauważyłam, że gdy popełnię błąd, mam ogromną potrzebę się z niego wytłumaczyć. A przecież mam prawo popełniać błędy" - tłumaczyła Kamińska, pytana o samoakceptację kobiet w Polsce.
Największą rewelacją w wywiadzie okazało się jednak wyznanie aktorki o niezwykle traumatycznym przeżyciu, jakiego doświadczyła na początku swojej ścieżki aktorskiej. Julia Kamińska w wywiadzie dla polskiego Vouge’a oświadczyła, że padła ofiarą napaści seksualnej.
"Gdy byłam młodsza, doświadczyłam molestowania. Wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy, choć oczywiście czułam się źle. Bywało też, że moje zdanie nie było traktowane poważnie. Jak większość z nas, rosłam w przekonaniu, że mam być przede wszystkim grzeczna, miła i nie sprawiać kłopotów" - zwierzyła się Kamińska.
Molestowanie, przemoc fizyczna i psychiczna, to często problemy pojawiające się na ścieżce osób związanych ze środowiskiem artystycznym. Nie tylko Julia Kamińska mogła się o tym przekonać, ale także jej młodsi koledzy ze szkół aktorskich, którzy ostatnio odważyli się odpowiedzieć o problemach, jakie powstały na przestrzeni lat w placówkach. Julia postanowiła skomentować również i tę sytuację.
"Systemowa przemoc w ogóle mnie nie zdziwiła. Relacje władzy bywają niebezpieczne, a aktorzy są przygotowywani do realizowania czyjejś wizji, czyli wykonywania poleceń. To jest wpisane w ten zawód i łatwo to wykorzystać. Przy okazji pomyślałam, że dobrze się stało, że nie miałam odwagi zdawać do szkoły teatralnej. Może paradoksalnie brak pewności siebie uchronił mnie przed jeszcze większą jej utratą" - stwierdziła odtwórczyni Uli w rozmowie.
Julia podkreśliła, że jest pełna podziwu dla studentów, którzy odważyli głośno mówić o przerażających incydentach z filmówek. Powiedziała również, że potrzeba nie lada odwagi, żeby zacząć walkę z przemocą i zmową milczenia.
Aktorka wyznała także, że na przestrzeni tych kilkunastu lat drogi aktorskiej poznała siebie i nauczyła się, że bycie kobietą w tym zawodzie nie czyni ją gorszą. Nabrała również pewności siebie i odwagi, by mówić gdzie znajdują się granice.
"Potrafię zaznaczyć swoje terytorium. Jestem z tego dumna. I z tego, że nie jestem grzeczna - przeklinam, głośno się wypowiadam, walczę o swoje pomysły. To bardzo fajne uczucie" - podsumowała.
***