Julia Kamińska w nowej roli. Nie jest już tylko aktorką!
Serial "BrzydUla" otworzył jej drzwi do wielkiego świata. 27-letnia Julia Kamińska gra w serialu "Singielka", występuje na teatralnych deskach, a ostatnio pisze również scenariusz jednego z tasiemców.
Julio, jesteś rozchwytywana! Domyślam się, że doba stała się dla ciebie za krótka.
Julia Kamińska: - Tak się akurat teraz złożyło. Przez dłuższy czas nie było mnie na małym ekranie. Pracowałam prawie wyłącznie w teatrze. Dopiero później doszły mi zdjęcia do serialu "Na dobre i na złe", a następnie do "Singielki". Tak się często zdarza w tym zawodzie: albo nic, albo wszystko naraz - prawo serii. Mam teraz najbardziej intensywny czas w swoim życiu.
I jeszcze do tego wszystkiego piszesz scenariusze do seriali. Pierwsze odcinki "Pierwszej miłości" spod twojego pióra już są na antenie Polsatu. Jak się czujesz w nowej roli?
- Jestem tym bardzo podekscytowana i dumna. Pisanie to bardzo wymagająca praca, bo cały czas trzeba być płodnym, żeby stale zaciekawiać widzów. Żeby zacząć tę pracę musiałam zapoznać się z ponad 2000 odcinków, bo niestety wcześniej nie oglądałam tego serialu. Na szczęście wtedy nie grałam tak intensywnie, jak teraz, więc miałam wystarczająco dużo czasu, aby poznać wszystkie postaci i porozmawiać z aktorami. Przyznaję, że jest to dla mnie znacznie trudniejsza praca, niż aktorstwo. Pewnie dlatego, że w graniu mam znacznie większe doświadczenie.
To w takim razie życzę ci dużo wytrwałości!
- Wytrwałości i sił mi nie zbraknie, bo mam ich naprawdę sporo. Jestem odrobinę onieśmielona ilością swoich obowiązków. Obiecałam sobie, że jak tylko będę mogła pozwolić sobie na przerwę, to pojadę na fajne, zasłużone wakacje.
Dokąd?
- Jeszcze nie wiem, ale obstawiałabym Indie. To będzie zorganizowany, spokojny wyjazd.
Z ukochanym?
- Sama nie wybrałabym się raczej w taką podróż.
Dzień Dobry TVN/x-news
Julio, zdradź proszę, kto nauczył cię wrażliwości, a kto odwagi?
- Wrażliwości nauczyli mnie rodzice i dziadkowie. Mama na różne sposoby starała się nauczyć mnie odwagi, ale tak naprawdę odważna stałam się już jako osoba dorosła, bo prawdziwą szkołę życia dostałam w pracy.
Masz na myśli przeprowadzkę do Warszawy?
- W Gdańsku byłam bardzo blisko z rodziną, wiedziałam, że wieczorem wrócę do domu i oni tam będą. Przeprowadzka do stolicy sprawiła, że nagle poczułam się zdana tylko na siebie. Ale co tak naprawdę oznacza odwaga zrozumiałam dopiero w programie "Taniec z gwiazdami". Nie umiałam tańczyć, więc program emitowany na żywo był dla mnie szalenie stresujący. To doświadczenie bardzo mnie zahartowało.
Jak radzisz sobie z rozłąką z rodziną?
- Widujemy się rzadko, zdecydowanie za rzadko. Ale w trakcie wakacji udało mi się odwiedzić ich trzy razy, co jak na mnie i tak jest dużym osiągnięciem.
Rodzice nie naciskają na założenie rodziny?
- Ja mam rodzinę, nie muszę jej zakładać.
A ty nie założyłaś sobie, że do trzydziestki staniesz na ślubnym kobiercu?
- Jestem daleka od tego typu zobowiązań wobec samej siebie.
Dlaczego?
- Nie potrzebuję takich założeń.
Nie planujesz, ale na pewno marzysz. Zatem jaki ślub sobie wymarzyłaś?
- Nie marzę o nim. Spełniam się w tej materii, grając, bo już drugi, a może nawet trzeci raz miałam okazję założyć suknię ślubną w serialu. I zdradzę ci, że suknia, którą będę mieć na sobie w "Singielce", jest tą samą suknią, którą miałam w "BrzydUli". Byłam bardzo podekscytowana, kiedy to odkryłam.
Julio, a powiedz mi, po co kobiecie potrzebny jest mężczyzna?
- Dokładnie z tego samego powodu, co kobieta mężczyźnie. Po to, żeby się wzajemnie wspierać, wspólnie się cieszyć i razem przeżywać trudne chwile. Z drugą osobą jest po prostu łatwiej.
Gdybyś wygrała w totka, jak wyglądałoby twoje życie?
- Na pewno nie rzuciłabym wszystkiego z dnia na dzień, bo w tej chwili ciąży na mnie zbyt duża odpowiedzialność. Za wygrane pieniądze na pewno chciałabym zrobić film. Razem z najbliższymi osobami napisać go, wyreżyserować i wyprodukować. Takie właśnie mam marzenie.