Julia Rocka nie tak wyobrażała sobie ten występ. Wielka wpadka w "Dzień Dobry TVN"
Julia Rocka (24 l.) miała przyjemność gościć w dzisiejszym wydaniu programu "Dzień dobry TVN". Pod koniec śniadaniowego show, gwiazda wyszła na scenę, aby wykonać swój najnowszy utwór, zatytułowany „Welur”. W trakcie występu miała miejsce spora wpadka, za którą odpowiedzialni są... gospodarze. Występ nagle został przerwany.
Julia Rocka z pewnością pokładała wielkie nadzieje w dzisiejszym występie w TVN. W końcu zaproszenie do telewizji to nie lada gratka i każdy marzy o tym, aby swój antenowy czas wykorzystać jak najlepiej. Niestety programy nadawane na żywo mają to do siebie, że nie wszystko można przewidzieć i czasem wystarczy sekunda nieuwagi, aby doszło do potknięcia. Zaledwie parę dni temu przekonała się o tym reporterka TVP Info.
Dzisiejsze wydanie "Dzień dobry TVN" prowadzili Paulina Krupińska i Damian Michałowski. Odcinek obfitował w skrajne emocje. Najpierw prowadzący skupili się na poważnych tematach, jak skandal dotyczący szpitalu w Nowym Targu, a następnie przeszli do nieco pozytywniejszych treści. Na scenie show pojawiła się młoda wokalistka Julia Rocka. Dziewczyna, której kariera rozpoczęła się przed trzema laty od opublikowania na TikToku piosenki "Jeep", tym razem zaprezentowała swój najnowszy utwór. Piosenka "Welur" miała skraść serca widzów.
Niestety na drodze do realizacji artystycznego celu stanęły problemy techniczne. Wokalistka wyszła na scenę w towarzystwie muzyków i zaczęła śpiewać. Nagle widzowie zorientowali się, że Rocka zupełnie nie trzyma się rytmu muzyki. Wkrótce okazało się, że problemy nie są skutkiem braku umiejętności piosenkarki, lecz efektem niedziałających odsłuchów. Konieczna była interwencja prowadzących program, Pauliny Krupińskiej i Damiana Michałowskiego.
Sprawa bardzo szybko się wyjaśniła. Jak się okazuje, to sami prezenterzy odpowiadają za wpadkę. Jeden nieopatrzny ruch sprawił, że kabel został odłączony.
"Potknęliśmy się o kabel i wyrwaliśmy. Będziesz śpiewać jeszcze raz, kochana? Tego występu nikt już nie zapomni" — tłumaczyli się prowadzący.
Piosenkarka doskonale odnalazła się w trudnej sytuacji i pomimo wielkiego stresu nie straciła rezonu.
"Sytuacja była dość abstrakcyjna. Wtyczka od monitora odsłuchowego została przypadkowo wyrwana i wyłamana z kontaktu — ktoś w studiu się potknął o kabel, co spowodowało, że nie było słychać muzyki, która powinna była lecieć z głośników" - wyznała później w wywiadzie dla "Plejady", Julia Rocka.
Młoda gwiazda nie ukrywa, że występy na żywo bywają nieprzewidywalne. Cieszy się jednak, że prowadzący dali jej możliwość, aby raz jeszcze zaśpiewać.
"Telewizja na żywo to ogromny stres — chciałam kontynuować występ, ale śpiewanie bez podkładu było po prostu niemożliwe. Zdecydowałam się przerwać. Na szczęście prowadzący szybko zareagowali, wtyczka została wymieniona, a ja mogłam zacząć jeszcze raz. Będę długo wspominać ten występ. Wszystko wyszło chyba dość zabawnie, choć nie ukrywam, że w pierwszej chwili zamarłam" - mówiła Julia Rocka po występie w TVN.
Zobacz też:
Paulina Krupińska straciła panowanie nad sobą. W "Dzień Dobry TVN" zawrzało
Nieobecność Doroty Wellman na planie "DDTVN" wywołała wielkie poruszenie. Będzie nowy duet?