Reklama
Reklama

Jurek Owsiak w żałobie. Nie kryje bólu po śmierci "brata Witolda"

Jurek Owsiak (70 l.) przekazał za pośrednictwem mediów społecznościowych, że jego bliski przyjaciel zmarł. Pomysłodawca Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nie kryje bólu po śmierci "brata Witolda". "Naszym chrztem bojowym był wyjazd na Festiwal Woodstock do Stanów Zjednoczonych w 1994 roku" - napisał.

Jurek Owsiak stracił przyjaciela

Już niebawem finał 31. Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jak zawsze, organizatorem jest pomysłodawca akcji, Jurek Owsiak. Od lat aktywnie wspiera polską służbę zdrowia i kupuje brakujący sprzęt do szpitali. Często to właśnie maszyny z serduszkiem ratują ludzkie życie.

Niestety, dziennikarz przekazał w mediach społecznościowych, że jest pogrążony w żałobie. Zmarł jego bliski przyjaciel, którego nazywał bratem. Jurek wspomina wspólne chwile i nie kryje bólu oraz cierpienia, jakie mu towarzyszą.

Reklama

"Brat łata, kumpel nad kumple, przyjaciel na każdą okoliczność. Kto go znał, ten nawet nie mrugnie okiem na te słowa. Brat Witold, bo tak go nazywaliśmy, a Szczepan Witold, bo tak rejestrowaliśmy się wszędzie tam, gdzie docieraliśmy w naszych nieprawdopodobnych, filmowych wędrówkach".

Jurek Owsiak wspomina wspólne chwile z przyjacielem

Jurek opisuje ich wspólne wyjazdy z początku lat 90. Panowie wybrali się razem na Festiwal Woodstock do Stanów Zjednoczonych. Był 1994 rok i jak pisze Owsiak, to był jego pierwszy raz w Ameryce. 

"Naszym chrztem bojowym był wyjazd na Festiwal Woodstock do Stanów Zjednoczonych w 1994 roku. I on i ja pierwszy raz w Ameryce, a oprócz tego reszta załogi, dzięki której mogłem zrealizować mega telewizyjną opowieść o tym Festiwalu". 

Przyjaciele byli jedyną ekipą, która mimo złych warunków pogodowych - deszczu i wszechobecnego błota - została na Festiwalu. 

"Byliśmy jedyną ekipą, która mimo deszczu i warunków wprost z piekła rodem, zadomowiła się na tym błotnym Festiwalu, jak u siebie w domu. Po chwili wszyscy nas rozpoznawali, lubili i szanowali. Witek prezentował się jak cameraman prosto z Miasta Aniołów".

Okazuje się, że bariera językowa nie stanowiła dla nich problemu i chociaż obaj potrafili policzyć po angielsku jedynie do 10, to z każdą napotkaną osobą ucinali sobie pogawędki. 

"Obaj po angielsku potrafiliśmy policzyć do dziesięciu, ale pamiętam, że ze wszystkimi napotkanymi ucinaliśmy sobie rozmowy, opowiadając o naszej pracy i naszych spostrzeżeniach" - pisze Owsiak.

Jurek Owsiak o tym, czego nauczył go przyjaciel Witek

Panowie byli bardzo zżyci i wiele czasu spędzali razem:

"Z Witkiem dogadywałem się we wszystkich palących i ważnych sprawach podróżniczych. Jedliśmy, kiedy byliśmy głodni razem i kiedy chcieliśmy się napić, to też razem. Czuliśmy, co nas wkurza, co nas cieszy, gdzie czujemy ściemę i klimaty mega nam obce. Krótko mówiąc - jeńców nie braliśmy i zawsze mieliśmy zdrowe, normalne, a przede wszystkim zespołowe podejście do roboty, którą wykonywaliśmy. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego".

Owsiak podziękował przyjacielowi, że nauczył go mówić do kamery, chodzić przed kamerą i szanować pracę operatora. 

"Witek odszedł 19 stycznia 2023 roku. Byłeś i będziesz z nami wszędzie tam, gdzie my" - podsumował.

***

Zobacz także:

Jerzy Owsiak przegrał proces z autorką "Plastusiów". "Moje serce powoli umiera"

Czym zajmują się córki Owsiaka? W przeciwieństwie do Jurka niechętnie się pokazują

Jurek Owsiak wbija szpilę przedstawicielom rządu! Powiedział głośno to, co myśli wielu Polaków

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Jurek Owsiak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy