Justyna Kowalczyk nadal zmaga się z depresją: Długo nie wygrzebię się z bezsenności
Justyna Kowalczyk (34 l.) tegoroczne święta spędzi w rodzinnych stronach. Jak mówi, nadal walczy z depresją i potrzebuje wsparcia bliskich.
Sportsmenka udzieliła wywiadu "Newsweekowi", w którym opowiedziała o swojej kondycji psychofizycznej. Gdy w 2014 roku przyznała się do załamania nerwowego i poronienia ciąży, była w kiepskim stanie. Dziś sytuacja wygląda nieco lepiej. Justyna nadal jednak zmaga się ze swoimi demonami.
"Ostatnie trzy lata w moim życiu to było wychodzenie z wielkiej dziury, praktycznie się już udało" - wyznaje na łamach "Newsweeka".
"Na początku były potrzebne wszystkie filary: i leki, i terapeutka, i psychiatra, i dobrzy ludzie wokół. I sport, który powoli mnie odbudowywał. Z każdym miesiącem jest coraz lepiej. Chociaż pewnie długo nie wygrzebię się z bezsenności. Na szczęście nie ma już tak, żeby leżeć całymi dniami i gapić się w sufit. Nie ma napadów paniki, od dwóch lat to się nie zdarzyło. Ale ci, co ze mną żyją, mówią, że kiedy pojawia się stresująca sytuacja, to reaguję na nią bardziej panicznie i wrażliwie niż każdy inny człowiek albo ja sprzed lat".
Nie żałuje, że trzy lata temu opowiedziała o swojej tragedii. Wiele osób dziękowało jej bowiem za ten wywiad, wspierało i pisało maile. Pytana, czy jest szczęśliwa, odpowiada: "Bywam".
Nie jest sama. W trudnych chwilach może liczyć na swoją rodzinę, dzięki której przeszła przez załamanie.
"Rodzina bardzo mi pomogła w ciężkich chwilach. Kiedy było trzeba, ktoś ze mną jechał. Kiedy było trzeba, postawili do pionu. A kiedy było trzeba, przytulali i głaskali. A przy tym wszystkim nie oceniali".
***
Zobacz więcej materiałów: