Justyna Kowalczyk: W końcu odnalazła szczęście
Osiągała sportowe sukcesy. Ale cieniem na jej życiu położyła się miłość do żonatego dziennikarza. Dziś znów jest zakochana...
Pod koniec września narciarka zamieściła w internecie zdjęcie z Chorwacji. Stoi na szczycie góry rozpromieniona, obejmując w pasie postawnego mężczyznę. On z czułością otacza ją ramieniem, również jest uśmiechnięty od ucha do ucha. Ktoś zapytał Justynę Kowalczyk (36 l.), czy uprawia wspinaczkę typu "free solo"?
- Ani free, ani solo - napisała przewrotnie pod fotką. Kim jest jej tajemniczy towarzysz? To 35-letni Kacper Tekieli, alpinista i instruktor wspinaczki sportowej. Pochodzi z Gdańska, dziś mieszka w Krakowie, a z wykształcenia jest magistrem filozofii.
"Ładna para", "Chyba znalazła Pani bratnią duszę", "Ten uśmiech mówi wszystko" - piszą zachwyceni fani.
Justyna już od jakiegoś czasu spotyka się z przystojnym brunetem. Zaraził ją pasją do wspinaczki. W sierpniu byli razem w Wysokich Tatrach na Słowacji, na początku września brali udział w "Spotkaniach z filmem górskim" w Zakopanem. Widać, że łączy ich uczucie i silna więź.
- Mimo że jest sławna i ma pieniądze, to jej współczuję - mówiła o Justynie jej siostra. Biegaczka żyła tylko sportem, zadaniowo, od celu do celu. W pewnym momencie związała się z żonatym mężczyzną.
Towarzyszył jej na każdych zawodach, zdobył zaufanie i sympatię. Przed igrzyskami w Soczi poroniła. - Tak, byłam w ciąży. Straciłam moje Dzieciątko - wyznała później w szczerym wywiadzie.
Wbrew nadziejom, ukochany nie odszedł od żony, związek się rozpadł. Za feralny romans zapłaciła wysoką cenę. Miała depresję, musiała brać leki, chodziła na terapię. W tym trudnym czasie starał się jej pomagać Maciej Kreczmer, z którym trenowała. Ale ich uczucie bardzo szybko wygasło.
- Głupie było myślenie, że nie chcę żyć - powiedziała niedawno. Czas powoli leczy rany, a Justyna zaczyna nowy rozdział. Choć jej partner niemal połowę roku spędza w górach, doskonale się rozumieją, podziwia jego pasję. Mają wiele wspólnych cech.
- Po 20 latach w rozjazdach największą pokusą jest własny dom. Może warto się zatrzymać i zobaczyć, jak wygląda normalne życie - mówi Justyna Kowalczyk.