Justyna Steczkowska wyjawiła prawdę o śmierci mamy. Tuż przed zgonem zdarzył się cud!
Justyna Steczkowska niespodziewanie postanowiła wrócić myślami do ostatnich chwil życia swojej ukochanej mamy Danuty. Kobieta ciężko chorowała, ale dzięki opiece ukochanej córki, która wzięła ją do swojego domu. Piosenkarka postanowiła opowiedzieć, jak wyglądały ostatnie dni jej rodzicielki. Ponoć nawet wydarzył się cud...
Justyna Steczkowska wychowała się w wielodzietnej rodzinie. Jej mama musiała zapewne nieźle się natrudzić, by zapanować nad całą gromadką i sprawić, aby wyszli na ludzi.
Na szczęście to się udało, a dzieci dla pani Danuty były pod koniec życia powodem do wielkiej dumy. Z pewnością wyjątkowe miejsce w sercu zajmowała Justyna - najbardziej znana córka, której udało się zrobić imponującą karierę w show-biznesie.
Pod koniec życia pani Danuta zmagała się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Doznała wylewu, po którym poruszała się na wózki inwalidzkim. Mogli to zobaczyć widzowie TVN, gdyż Justyna pokazała, jak zajmuje się chorą mamą w programie "Uwaga. Kulis Sławy".
Pani Danuta zmarła blisko dwa lata temu. Justyna była zrozpaczona i nie chciała udzielać wywiadów mediom na ten temat.
"Na razie jednak dla mnie jeszcze za wcześnie by mówić więcej o mojej mamie" - mówiła "Faktowi" w tamtym czasie.
Teraz jednak jest już gotowa na to, by wrócić myślami do tamtych czasów. W wywiadzie dla Plejady opowiedziała o tym, jak było jej trudno patrzeć na cierpienie rodzicielki.
"Każdego dnia było mi trudno, bo widziałam swoją mamę, która zawsze była pełna życia, pełna wigoru i prawdziwej energii, kiedy była uzależniona od innych ludzi. Cieszę się, że to byłam ja, że to była moja rodzina, moi bliscy, a nie, że była gdzieś wśród obcych ludzi. Nie mam nic do domów opieki, bo tam wszyscy robią co mogą, żeby było dobrze, ale jednak bycie wśród swoich dzieci, które się kocha i które ciebie kochają, tworzy zupełnie inną energię. Dzięki temu moja mama mogła odejść w spokoju, w poszanowaniu śmierci i tego wszystkiego, co jest dla nas ważne, a o czym rzadko się mówi" - wyznała.
Okazuje się, że tuż przed odejściem pani Danuty zdarzył się prawdziwy cud. Co dokładnie? Oczywiście Justyna o wszystkim opowiedziała:
"Kiedy umierała, to śpiewałam jej ulubione piosenki. Moja mama już wtedy nie mówiła i proszę sobie wyobrazić, że zaśpiewała ze mną fragment. To były kołysanki, które ona nam śpiewała, kiedy my byliśmy dziećmi. Zaśpiewała fragment tej piosenki, a ja nie mogłam uwierzyć, że coś takiego się stało" - wyjawiła Justyna, dodając że pani Danuta "była najlepszą mamą na świecie".
Zobacz też:
Ojciec Steczkowskiej był... księdzem! Prawda po latach wyszła na jaw!