Kaczyńska dała mężowi szansę?
Wydawało się, że nic tego związku nie ocali. Tymczasem para postanowiła dać sobie kolejną szansę. Pod niebem Toskanii.
Poniedziałkowy poranek. Przed segmentem Marty Kaczyńskiej (31 l.) i Marcina Dubienieckiego (32 l.) w Gdyni-Orłowie istne zamieszanie. Para, razem z dziewczynkami, pakuje walizki do bagażnika ich auta. Czyżby nie udało się im pokonać kryzysu w związku, o którym ostatnio tak wiele się słyszy, i jedno z małżonków wyprowadzało się z mieszkania?
Na szczęście ten scenariusz nie spełnił się. Jak udało się dowiedzieć "Na żywo," para razem z córkami Ewą (7 l.) i Martynką (3 l.) szykowała się właśnie do... wyjazdu na urlop! Przed nimi aż dwa tygodnie nad Morzem Śródziemnym w słonecznej Toskanii.
A pomyśleć, że jeszcze tydzień temu, po publikacji zdjęć Marcina spacerującego nocą po Powiślu w towarzystwie atrakcyjnej blondynki, wydawało się, że wizja rozstania małżonków jest prawdopodobna.
- Na szczęście Marcinowi udało się wyjaśnić Marcie tę niefortunną sytuację. Przecież to była tylko znajoma - twierdzi kolega prawnika. Podobno skruszony mąż na przeprosiny podarował Marcie ogromny bukiet kwiatów, a potem zaprosił ją na romantyczną kolację przy świecach.
Jego argumenty przyniosły efekt, skoro ona zdecydowała się wyjechać z nim na wakacje. - Marcin jest przytłoczony kłopotami, ale kocha Martę - zapewnia jego znajomy.
Jaka jest recepta na udany związek? - Umieć zrozumieć drugą osobę i trzeba grać w otwarte karty - powiedziała Marta w jednym z wywiadów. - Szczerość. To fundament - wtórował jej Marcin.
Może miesiące pełne porażek uzmysłowiły Marcinowi, że nic nie da mu tyle siły i wsparcia, jak tylko rodzina?
- Marta jest takim fundamentem naszej rodziny - to także słowa wypowiedziane kiedyś przez Dubienieckiego. Oby znów nabrały właściwej mocy.
K. Rolski