Kamil Durczok: Gorzkie słowa jego byłej żony
W najtrudniejszych momentach przy nim stała. Kiedy walczył z chorobą, kiedy załamała się jego kariera. Dziś rozczarowana żona ma smutną refleksję.
Pod koniec lipca, zaledwie cztery miesiące po rozwodzie, Kamil Durczok (49 l.) zmienił status na Facebooku z "wolny" na "w związku". Otworzył też konto na Instagramie, na którym zamieścił zdjęcia z kobietą i podpisał je "Zakochany".
Jego nową partnerką okazała się 22 lata młodsza Julia Oleś, mama 3-letniego Maksymiliana. W ubiegłym roku dziewczyna obroniła pracę magisterką i zatrudniła się w śląskim portalu, który założył Durczok. Na początku sierpnia para wraz z synkiem Julii odpoczywała nad Bałtykiem i żeglowała jachtem po morzu.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że nowa ukochana dziennikarza ma męża. Kiedy zdjęcia paparazzi z wakacji Julii i Kamila obiegły prasę, milczenie przerwał małżonek kobiety. - To, co jest najbardziej żenujące, to udział mojego syna w tej operze mydlanej, a także mojego nazwiska - skomentował na Facebooku nowy związek Julii.
Pod jego słowami wpisała się ... Marianna Dufek, była żona Kamila Durczoka. - Siły. Trzymam kciuki. To da się przeżyć. Czasem bywamy mimowolnymi aktorami w słabych spektaklach. Ale czasem też finałowa scena może przynieść satysfakcję - napisała sarkastycznie Dufek.
Do niedawna Marianna wspierała Kamila w najtrudniejszych momentach jego życia. Byli małżeństwem ponad 20 lat. To ona pomogła mu w karierze, kiedy startował w zawodzie. Gdy na początku lat 90. Durczok pojawił się w katowickiej telewizji, ona była już znaną i lubianą dziennikarką. Dzięki jej trosce i wsparciu przebojowy Kamil szybko szedł do przodu i wkrótce przeniósł się do Warszawy.
Od marca 2001 roku był już gospodarzem głównych wydań "Wiadomości" w TVP 1. Zamieszkał w stolicy, żona została jednak w Katowicach. Opiekowała się ich synem Kamilem juniorem. - Byłem weekendowym ojcem. Rozpieszczałem go do granic możliwości. Ale charakter syna kształtowała Marianna - mówił "Dobremu Tygodniowi" Durczok.
Żona dzielnie znosiła ten związek na odległość, a kiedy u męża zdiagnozowano nowotwór, pielęgnowała go, dodawała otuchy. Wspólnie walczyli z groźną chorobą i pokonali ją. Kamil został szefem "Faktów" w TVN i znowu brylował na warszawskich salonach. Jednak ich małżeństwo zaczynało się powoli rozpadać. Wreszcie podjęli trudną decyzję o separacji.
Kiedy 2 lata temu Durczok trafił do szpitala po oskarżeniach o mobbing i molestowanie w pracy, żona znowu przy nim była. - Zniszczyliście człowieka, naraziliście jego zdrowie - pisała w liście otwartym do redakcji "Wprost", tygodnika, który rozpętał całą aferę. Wielu dziwiło się, że staje w obronie męża, który wiele razy zachowywał się wobec niej niewłaściwie. - Jestem Ślązaczką, a u nas rodzinie i przyjaciołom się pomaga - mówiła wówczas Marianna.
Znowu się do siebie zbliżyli. Kamil wrócił do domu. Wydawało się, że wybaczą sobie wszystko, co złe, że uratują małżeństwo. W tym czasie dziennikarz napisał książkę "Przerwa w emisji". Pisanie miało być formą terapii w chwili, kiedy dopadła go depresja. Żona była pierwszą czytelniczką tej spowiedzi życia.
Książkę Durczok zadedykował właśnie jej. Napisał: "Mojej żonie Mariannie, kobiecie, na którą nigdy nie zasłużyłem". Dedykacja brzmi przewrotnie, bo dziennikarza już wówczas łączyła bliska relacja z jego młodą pracownicą. Julia, córka znajomego Durczoka, towarzyszyła mu w czasie promocji książki.
W tej sytuacji żona dziennikarza wniosła pozew o rozwód. Pod koniec marca przestali być małżeństwem. Rozprawa trwała 45 minut, rozstali się w przyjaźni. - Za mną dwa niełatwe lata. Wtorkowy dzień był w naturalny sposób zamknięciem istotnego etapu mojego życia. Syn jest już dorosły. Teraz mój czas jest wyłącznie moją własnością - powiedziała tuż po rozprawie.
Ustalili z byłym mężem, że nie będą się wypowiadać na swój temat. - Od dnia rozwodu nie komentuję spraw pana Kamila Durczoka. Ja i on to dwa niezależne byty - mówi Marianna.
Dziennikarka ma grono wiernych przyjaciół, którzy wspierali ją przez ostatnie lata. Twierdzi, że to od nich dostaje dużo dobrej energii. Wróciła także do panieńskiego nazwiska, czym pochwaliła się zamieszczając na swoim profilu na Facebooku zdjęcie nowego dowodu osobistego. - Cieszę się odzyskaną tożsamością, bo od 26 maja nazywam się Dufek i tego nie zamierzam już zmieniać - wyjaśnia.
Nie chce przyjmować nowego nazwiska, ale czy to znaczy, że z nikim się już nie zwiąże? Może się podobać i nie brakuje mężczyzn, którzy zabiegają o jej względy. Sama dziennikarka zamieściła na Facebooku zdjęcie, które świadczy o zażyłości, jaka łączy ją ze śląskim biznesmenem Rafałem. Ponoć znają się od 2012 roku, kiedy oboje zaczęli działać w fundacji ratującej stare, śląskie budowle. W przeciwieństwie do byłego męża, ona nie epatuje swym życiem prywatnym. Nie chce, by stało się "operą mydlaną". Ma jednak nadzieję na happy end.