Reklama
Reklama

Kamil Durczok: Ja rozbiłem swoje małżeństwo!

Kamil Duczok (48 l.) odzyskuje dobre imię i wraca do medialnej gry. Nie kryje, że zrobił to dzięki żonie, która wiele przez niego wycierpiała.

"Mojej żonie Mariannie, kobiecie, na którą nigdy nie zasłużyłem" - brzmi dedykacja w książce "Przerwa w emisji" Kamila Durczoka, która ukaże się na początku listopada.

Półtora roku po serii artykułów w tygodniku "Wprost", oskarżających go o mobbing i molestowanie, w wyniku których stracił pracę w TVN, dziennikarz wraca na wizję. Poprowadzi program w telewizji Polsat, stworzył także śląski portal internetowy Silesion.

Nie osiągnąłby tego, gdyby nie żona Marianna Dufek-Durczok. "Gdy ja się rozsypałem, gotowała obiad i mówiła: 'Dziś jest wtorek. To jest obiad. Tylko to się liczy. A jutro będzie środa. Jutro się nią zajmiemy' - wyznał w ostatnim wywiadzie dziennikarz, potwierdzając to, o czym "Na żywo" pisało wielokrotnie. "Stanęła za mną. Tak po prostu. Wiedziała, że nawet jeśli wobec niej zachowałem się kiedyś nie w porządku, to nie jestem złym człowiekiem" - dodał.

Reklama

Jej pozostawił rolę tej złej

Dedykacja w książce nie odnosi się bowiem tylko do ostatnich wydarzeń. Nie jest tajemnicą, że gdy wybuchła afera, małżeństwo Kamila i Marianny istniało już tylko na papierze. Ale dopiero teraz Durczok ma odwagę o tym opowiedzieć. "Małżeństwo rozbiłem ja. To ja prowokowałem, odreagowywałem telewizję i stresy. Przywoziłem do domu ten świat, który zajmował mnie przez tydzień roboczy. A do tego dochodziły rozmaite słabości charakteru. Facet, który przez tydzień jest sam w Warszawie" - stwierdził wymownie.

Przyznał, że praca w telewizji, uczestniczenie w najważniejszych wydarzeniach w historii sprawiło, że wciąż łaknął adrenaliny. Gdy przyjeżdżał do domu w Katowicach, nie potrafił się tam odnaleźć, a równocześnie nie chciał wracać do stolicy. "Czułem fizyczny ból. Zagłuszałem go alkoholem albo sportami ekstremalnymi" - zdradził, opowiadając o uczuciach towarzyszących jeździe motocyklem z prędkością 170 km/h. "Patrzę, ile przecierpiała moja żona. Z ilu rzeczy musiała zrezygnować, na ile nie miała siły. Jak niewiele miał ojca, i to w ważnych latach dorastania, mój syn" - wyznał.

Stał się ojcem weekendowym ze wszystkimi tego konsekwencjami. "Pozwalającym na wszystko. Uwielbiającym dziecko, rozpieszczającym je do granic. Bezczelnie i zarozumiale pozostawiającym bycie 'tą złą' i 'tą wymagającą' żonie. Cholernie to wygodne, egoistyczne i nieuczciwe wobec partnerki" - stwierdził.

A to niejedyny cios, jaki jej zadał. "Rozstałem się z żoną. Przez pół roku planowałem bardzo poważnie dalszą część życia z kobietą, która pracowała w moim zespole" - zszokował wyznaniem.

Kim ona jest? Jak zareagowała na załamanie się jego kariery? O tym Kamil nie mówi. Przyznał za to, że był bliski dna. "Niewiele brakowało, żebym doszedł do wniosku, że sobie z tym nie poradzę" - wyznał.

Pytany, czy myślał o samobójstwie, wymownie zamilkł... Szczęśliwie miał przy sobie Mariannę. To ona go uratowała, wybaczyła mu wszystko i stanęła za nim murem.

"Jestem Ślązaczką, a u nas rodzinie się pomaga" - zadeklarowała wtedy w rozmowie z "Na żywo".

Czy on kiedykolwiek spłaci ten dług?

Z. Król

***

Zobacz więcej z życia celebrytów:

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Kamil Durczok
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy