Kamil Durczok po aferze zbliżył się do syna. Chłopak zdaje maturę!
Na czas matur Kamil Durczok (47 l.) postanowił wyciszyć aferę wokół własnej osoby. Chce, by syn Kamil junior mógł skupić się na nauce.
Po publikacjach tygodnika "Wprost" dziennikarz znalazł się na życiowym zakręcie. 10 marca stacja TVN zakończyła z nim współpracę, a on sam wrócił na Śląsk.
Żona Marianna Dufek-Durczok, dziennikarka TVP Katowice, mimo że od lat żyła z mężem w separacji, stanęła za nim murem. Czuwała przy nim, gdy trafił do szpitala, wystosowała list otwarty w jego obronie, wynajęła prawników i agencję PR, by pomóc mu odzyskać dobre imię.
- Można moje zachowanie zamknąć w dwóch słowach: lojalność i przyzwoitość. Tak się trzeba było zachować. Przede wszystkim z myślą o dziecku, które dla nas obojga jest najważniejszą osobą - powiedziała na łamach "Dziennika Zachodniego".
Wyznała, że ich syn, Kamil junior (17 l.), zachował zimną krew, mimo że problemy ojca skomplikowały jego życie. "Nie od dziś noszę takie samo imię jak tata", powiedział, uspokajając matkę.
Syn pary jest uczniem liceum w I Zespole Ogólnokształcących Szkół Społecznych im. St. Konarskiego w Katowicach. W maju przystąpił do matury.
Jak dowiedział się tygodnik "Na Żywo", znakomicie poszły mu egzaminy ustne z języka angielskiego i polskiego. Chłopak interesuje się produkcją telewizyjną i chce studiować na wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. Rodzice obawiali się, że odium, które spadło na rodzinę, utrudni mu egzamin dojrzałości.
- Na czas matur Durczokowie ustalili z reprezentującą ich interesy agencją PR, by wyciszać wszelkie publikacje dotyczące dziennikarza - zdradza "Na Żywo" znajoma rodziny.
- Nie pojawiają się teraz komentarze na temat Durczoka, który domaga się od wydawcy tygodnika "Wprost" 9 mln zł odszkodowania. Kamil zdecydował, że dla dobra syna na razie nie będzie publicznie się bronił. Ma poczucie, że zawiódł jako mąż, ale nie chce zawieść jako ojciec - mówi znajomy dziennikarza.
Ci, którzy znają byłego gwiazdora stacji TVN wiedzą, że gdy jego syn przyszedł na świat, był czułym ojcem.
- Do moich obowiązków należało wstawanie w nocy i przygotowywanie jedzenia dla małego. Zabierałem go do łóżka i kimaliśmy razem - opowiedział w jednym z wywiadów. Dodał jednak, że nie zmieniał pieluch, bo to przekraczało możliwości "delikatnego mężczyzny".
Na spotkaniu z młodzieżą w Radlinie przyznał, że 6-letni Kamil całował go na dobranoc na... ekranie telewizora. Gdy ojciec zamieszkał w stolicy, syn widywał go w weekendy.
- Dla dorastającego chłopaka Kamil był idolem. Brakowało mu go, bo ojciec coraz rzadziej wracał na Śląsk. Paradoksalnie załamanie kariery dziennikarza może przyczynić się do scalenia jego rodziny. Właśnie teraz ojciec i syn nadrabiają stracony czas. Mariannę bardzo to cieszy.