Kamil Durczok sądzi się z tygodnikiem "Wprost"! Pogrążą go zeznania kolegów z pracy?
Kamil Durczok (47 l.) rozpoczął batalię sądową z tygodnikiem „Wprost”. Twierdzi, że naruszono jego dobra osobiste i żąda wysokiego odszkodowania. Może mieć jednak problem z wygraniem sprawy, bowiem przeciwko niemu przemawiają niektóre zeznania świadków.
Dziennikarz wytoczył proces tygodnikowi "Wprost".
Twierdzi, że na łamach gazety opublikowano artykuły, które naruszyły jego dobre imię. Złożył więc aż trzy pozwy, a jeden z nich dotyczy oskarżenia go o molestowanie seksualne i mobbing wobec podwładnych.
Durczok pragnie wywalczyć kilka milionów złotych odszkodowania, ale okazuje się, że nie będzie to proste.
Przeciwko niemu przemawiają zeznania jego kolegów z pracy, którzy 29 września składali wyjaśnienia w warszawskim Sądzie Okręgowym. Sprawę relacjonuje "Fakt".
"Jeśli chodzi o mobbing to tak - byłem świadkiem niepożądanych zachowań pana Kamila Durczoka. Molestowania seksualnego nie byłem świadkiem, ale osoby molestowane mi się zwierzały. Są osoby, które były przedmiotem takich nakłaniań i próśb" - mówił przed sądem Marcin C., współpracownik dziennikarza i wydawca programu w stacji TVN.
Tym zeznaniom przysłuchiwał się Durczok, który z pewnością nie był zadowolony z takich słów.
Kolejne oświadczenia, tym razem jego koleżanki z pracy Agaty A., też nie poprawiły mu nastroju.
"Słyszałam coś o propozycjach dla pani Agnieszki S." - stwierdziła i jednocześnie przyznała, że żadna z rzekomych ofiar z nią jednak na ten temat nie rozmawiała.
Dziennikarz ma więc powody do zmartwienia. Jeżeli pojawi się więcej tego typu zeznań, to sąd może uznać, że istnieją przesłanki do wszczęcia przeciwko niemu śledztwa.
Nie martwi to obrońcy Durczoka, który jest dobrej myśli.
"Po to złożyliśmy pozew, żeby wygrać" - mówi w rozmowie z "Faktem".
Dobrą minę do złej gry robi też sam zainteresowany.
Na pytanie jak się czuje, sądząc się z tygodnikiem "Wprost", udzielił zdecydowanej odpowiedzi.
"Jestem z tego bardzo zadowolony. Mam nadzieję, że na sali wyjdzie prawda o tej sprawie" - deklaruje na łamach tabloidu.
Dodaje, że wierzy w polski wymiar sprawiedliwości i uczciwy werdykt. Przyznaje też, że cała sprawa bardzo go stresuje i dopiero po jej zakończeniu zacznie myśleć o tym, co dalej zrobić ze swoją karierą zawodową.
(Starry.tv/x-news)