Kamil Durczok zasiądzie na ławie oskarżonych. Problemy dziennikarza się nie kończą!
Jak dowiedział się "Fakt", Kamil Durczok (52 l.) stanie przed sądem i odpowie za sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Chodzi o zdarzenie, do którego doszło rok temu. Znany dziennikarz prowadził samochód pod wpływem alkoholu. I nie tylko, jak się właśnie okazało...
Wydaje się, że problemy dawnej gwiazdy TVN nie mają końca.
Jego wizerunek w ostatnich latach został mocno nadszarpnięty, rozpadło się jego małżeństwo i związek z młodszą partnerką.
Niedawno Durczok na Twitterze zamieścił niepokojący wpis o swoim zdrowiu.
"Mój organizm wystawił rachunek za wiele lat a zwłaszcza za ostatni rok.
Przede mną trudna bitwa. Muszę się teraz skupić na tym, żeby walczyć o swoje zdrowie, i to z całych sił" - napisał dziennikarz.
Niebawem będzie musiał stoczyć także kolejną walkę przed sądem.
"Jest pierwszy akt oskarżenia przeciwko Kamilowi Durczokowi" – ustalił "Fakt".
Przypomnijmy, że sprawa dotyczy kolizji drogowej, którą w lipcu 2019 roku spowodował na drodze krajowej nr 1 pod Piotrkowem Trybunalskim.
Co wykazało śledztwo? Czytaj na następnej stronie...
Na remontowanym odcinku drogi Durczok wjechał swoim BMW w słupki odgradzające pasy jezdni z powodu robót drogowych. Jeden ze słupków uderzył w inny samochód i uszkodził go.
Świadkowie zdarzenia twierdzili, że dziennikarz jechał z dużą prędkością. Potem okazało się, że miał 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Prokuratura domagała się aresztu, ale sąd odrzucił wniosek i zastosował dozór policyjny.
Po roku sprawa w końcu będzie miała swój finał. A na jaw wychodzą nowe fakty.
Okazało się, że Durczok w dniu kolizji nie był tylko pod wpływem alkoholu, do czego jedynie się przyznał.
"Biegli wykazali, że po zażyciu tych leków nie można prowadzić pojazdów przez 24 godziny. A oskarżony zażywał te leki w połączeniu z alkoholem, co również obniża koncentrację i zdolność reakcji kierującego pojazdem na ewentualne pojawiające się zagrożenia drogowe" – powiedział "Faktowi" Witold Błaszczyk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.
Śledztwo trwało prawie rok. Prokuratura tłumaczy, że trzeba było przesłuchać wielu świadków. W sumie było to kilkadziesiąt osób.
Wystąpiono też o opinię biegłych w sprawie leków, które zażywał Durczok.
"Chcieliśmy uzyskać opinię biegłych, jak te leki działają na kondycję osoby kierującej pojazdem. Okazało się, że po zażyciu tych leków o charakterze uspokajającym, nie można prowadzić pojazdów przez 24 godziny" – tłumaczy prokurator.
Do tego odkryto, że dziennikarz miał nadal zimowe opony, choć był już lipiec, co wpływa na pogorszenie przyczepności auta.
W trakcie śledztwa zmieniono zarzuty. Zastosowano kwalifikację kumulatywną. Teraz Durczok jest oskarżony nie tylko o prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości, ale i sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa wystąpienia katastrofy w ruchu lądowym.
"Sprawa została zakończona, a do sądu został skierowany akt oskarżenia przeciwko dziennikarzowi" – wyjawia rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.
Durczokowi może grozić nawet osiem lat więzienia.
***