Kamil Sipowicz chciał zostawić Korę!
Kamil Sipowicz (61 l.), odbierając nagrodę honorową miesięcznika "Pani" - złote obrączki - wyznał, że jego małżeństwo każdego dnia poddawane jest ciężkiej próbie.
Początkowo oboje mieli pojawić się na gali rozdania Srebrnych Jabłek, w ostatniej chwili artystka jednak zrezygnowała. Powodem była rodzinna tragedia - śmierć brata.
Filozof podkreślił, że choć z Korą tworzą szczęśliwy związek od ponad czterdziestu lat, ich małżeństwo nie jest sielanką i często dochodzi między nimi do poważnych spięć.
- Kora powinna dostać krzyż od prezydenta za to, że tyle lat ze mną wytrzymała - żartował na scenie.
- Nasz wieloletni związek polega na walce, na udowadnianiu, kto jest słabszy, kto mocniejszy, i na godzeniu się. Dzięki temu nie ma nudy.
Sipowicz w pewnym momencie pozwolił sobie na niebywałą szczerość, zdradzając, że ostatnio, pod wpływem impulsu, chciał nawet porzucić wokalistkę. Na szczęście szybko się opamiętał!
- W zeszłym tygodniu tak bardzo się pokłóciliśmy, że chciałem wyjechać na Filipiny, żeby się już więcej z Korą nie spotkać. Zawróciłem, bo moment złości trwa u mnie kilka godzin, później się uspokajam, zastanawiam, kupuję kwiaty i się godzimy.
Mimo wszystko para cały czas się wspiera. Największą próbą dla nich była niewątpliwie choroba Kory. Sipowicz miał wręcz poczucie, że los się na niego uwziął.
- Moja mama zmarła przed laty na nowotwór, a potem druga ukochana osoba też zachorowała na raka. Na szczęście, daliśmy radę. Pomagali nam przyjaciele. Przetrwaliśmy i tę walkę. Wydaje mi się, że wychodzimy na prostą.