Kamila Łapicka po śmierci Andrzeja Łapickiego uciekła za granicę. Nie do wiary, co dziś robi
Kamila Łapicka (40 l.) wywołała nieprawdopodobny skandal, gdy w 2008 roku wyszło na jaw, że jest związana ze starszym o 60 lat, Andrzejem Łapickim. Zakochani tak szaleli na swoim punkcie, że już niecały rok później stanęli na ślubnym kobiercu. Ich szczęście nie trwało długo. Zaledwie 3 lata później legendarny aktor zmarł. Czym dziś zajmuje się młoda wdowa po Łapickim?
Kamila Łapicka jako teatrolog była zafascynowana Andrzejem Łapickim, gdy ich ścieżki niespodziewanie przecięły się w 2008 roku. Oboje dzielili pasję do kultury i sztuki. W pewnym momencie okazało się, że oprócz wspólnych zainteresowań, emerytowany aktor i młodziutka teatrolog pałają do siebie gorącym uczuciem. 5 czerwca 2009 roku wzięli ślub, co spotkało się z niespotykanym wcześniej w krajowym show-biznesie ostracyzmem.
Już w pierwszym roku po ślubie Kamila i Andrzej Łapicki musieli mierzyć się z licznymi nieprzyjemnościami ze strony otoczenia. Nieustannie wytykano im liczącą 6 dekad różnicę wieku. Mało tego, schorowany ojciec ukochanej Andrzeja Łapickiego publicznie narzekał na brak pomocy ze strony córki. Poruszający się na wózku Wojciech Mścichowski nie mógł uwierzyć w to, że Kamila zdecydowała się na małżeństwo z mężczyzną, który jest dużo starszy od niego samego.
"Nie mogę zjeść obiadu, kiedy o tym myślę, jak Boga kocham! Mam 66 lat i nigdy bym sobie na coś takiego nie pozwolił" - mówił w jednym z wywiadów.
Andrzej Łapicki zmarł 21 lipca 2012 roku w swoim domu w Warszawie. Tuż po jego śmierci na jaw zaczęły wychodzić wstrząsające informacje na temat toksycznej atmosfery, jaka w ostatnich miesiącach jego życia miała panować w jego najbliższym otoczeniu. Ponoć aktor chciał się nawet rozwieść z Kamilą. Niedługo po pogrzebie męża, Łapicka wycofała się z życia publicznego.
"Kiedy szłam spać ostatniego wieczoru, powiedział: żoneczko, taka jesteś dla mnie dobra, do jutra. Przypomniałam to sobie rano, kiedy już zostałam sama" - opowiadała w jednym wywiadzie udzielonym dla "Newsweeka" po śmierci aktora.
Z wypowiedzi wdowy po Andrzeju Łapickim można było wywnioskować, że bardzo go kochała. Wbrew zgryźliwym opiniom otoczenia, małżeństwo z emerytowanym artystą miało dla niej znaczenie duchowe.
"Pamiętam, gdy po raz pierwszy usłyszałam słowo »kondolencje«. Najpierw wydało mi się zupełnie abstrakcyjne i dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że osoba, która go użyła, mówi do mnie. I jeszcze, że śmierć to była rzecz, którą prawdopodobnie przewidywali wszyscy, tylko nie my z Andrzejem. W każdym razie nie do końca" - mówiła w tamtym czasie Kamila Łapicka.
Kamila Łapicka wbrew oczekiwaniom, nie otrzymała ani grosza ze spadku po Andrzeju Łapickim. Aktor w testamencie nawet nie wspomniał o swojej żonie. Nic dziwnego, że po jego śmierci, teatrolog musiała rzucić się w wir pracy, aby mieć z czego żyć. Opuściła Polskę i została stypendystką Królewskiej Akademii Hiszpanii w Rzymie. Jak możemy dowiedzieć się z jej mediów społecznościowych, to właśnie tam mieszka cały czas.
"Wzruszył mnie moment, w którym na ścianie Królewskiej Akademii Hiszpanii w Rzymie pojawiły się nazwiska mojego stypendialnego rocznika - ultrapozytywnych koleżanek i kolegów, z którymi dzielę tę wielką przygodę. Czasami są to ciut stresujące prezentacje projektów, ale częściej zabawne rozmowy w kuchni albo w pralni na dachu. Każdy ma inną pasję, od malarstwa, przez architekturę i komiks, do kościelnych dzwonnic. Jestem wdzięczna za ten czas w moim życiu i za światło za oknem" - czytamy na Facebooku Kamili Łapickiej.
Zobacz też:
Łapicki nie zostawił swojej młodej żonie nawet grosza. Tak skończyła
Andrzej Łapicki nie zostawił młodszej żonie ani grosza. Tak dziś wygląda jej życie