Karl Lagerfeld nie tolerował brzydkich, grubych i biednych ludzi. Gardził niskimi facetami!
Świat mody od wtorku szlocha po śmierci Karla Lagerfelda (†85 l.). Jakim człowiekiem był słynny projektant? Okazuje się, że wyjątkowo odpychającym.
Od 54 lat pokazywał kolekcje dla włoskiego domu mody Fendi, od 37 lat dla Chanel. Do tego "kreował" nowe zapachy, akcesoria i kosmetyki.
Podczas ostatniego pokazu nie pojawił na wybiegu z powodu złego samopoczucia.
To był pierwszy raz, kiedy nie udało mu się uczestniczyć w pokazie mody domu Chanel. 19 lutego współpracownicy poinformowali o śmierci Karla.
"Jego odejście zrobiło mi ogromną wyrwę w sercu i nie wyobrażam sobie, by nie być z nim podczas jego ostatniej drogi. Oczywiście wybieram się na pogrzeb" - mówiła dziennikarzom Joanna Przetakiewicz, polska "przyjaciółka" Karla.
Jakim był człowiekiem?
Inteligentnym, oczytanym, ale i bezwzględnym wobec innych. Nie tolerował ludzkich słabości i nigdy się nad nikim nie litował. Miał obsesję na punkcie zarabiania pieniędzy. Szanował głównie majętne klientki, które były w stanie zapłacić fortunę za jego projekty.
Swoje modelki wyzywał od grubasek. Twierdził, że Adele jest za gruba, a Coco Chanel nie była... wystarczająco brzydka na feministkę. Holocaust - jego zdaniem - nie był złym pomysłem, a prostytucja jest konieczna, by na świecie panował spokój i porządek.
"Jeśli nie chcesz, żeby ktoś ci ściągał spodnie, to nie zostawaj modelką, idź do zakonu" - mówił o akcji #metoo, której nie rozumiał.
Nie tolerował brzydkich i biednych ludzi, a w szczególności brzydkich niskich mężczyzn (sam miał 178 cm wzrostu)!
Najbliższa była mu kotka Choupette, której podobno zapisał cały majątek - 2 miliardy euro.
Nie szanował zdania innych, interesowało go wyłącznie własne. Kochał tylko siebie i nigdy nie chciał mieć dzieci - tak przynajmniej przedstawiał się światu w wywiadach.
Liczyły się dla niego wyłącznie pieniądze i ciuchy. Przez wiele lat był na diecie, by móc wcisnąć się w dopasowane kreacje. "Nikt nie chce patrzeć na grube kobiety. Nie chcę słyszeć o grubych matkach, które oglądają telewizję i, jedząc chipsy, krytykują szczupłe modelki. W modzie chodzi o kreowanie iluzji" - podkreślał.
Był mitomanem. By czuć się atrakcyjniej, wiele faktów na swój temat wymyślał, a tak naprawdę był osobą mocno zakompleksioną, ukrywającą wiek i kiepskie relacje z matką.
Uważał, że noszenie dresu jest oznaką słabości i symbolem utraty kontroli nad własnym życiem. Wstydził się swoich zmarszczek, chował je za ogromnymi okularami słonecznymi.
Projektant nie będzie miał oficjalnego pogrzebu. Za życia wyraził wolę dotyczącą swojego pochówku - chciał, by jego ciało zostało skremowane i spoczęło obok prochów matki i nieżyjącego ukochanego. Przedstawiciel projektanta potwierdził, że zostanie to uszanowane.