Karol Bulenda zagrał w serialu "W labiryncie". Zaskakujące, co dziś robi
Karol Bulenda był nastolatkiem, gdy w 1988 roku twórcy serialu "W labiryncie" zaproponowali mu rolę Igora. Chłopak natychmiast zdobył popularność i rzesze fanek... Wróżono mu wielką karierę w show-biznesie, ale on wybrał inną drogę. Jak potoczyło się jego życie i czym zajmuje się obecnie?
W Igorze Świtoniaku uwikłanym w romans z dwa razy starszą od niego Renatą (w tej roli Anna Chodakowska) podkochiwały się wszystkie nastolatki. Był uosobieniem marzeń o idealnym chłopaku - przystojny, świetnie zbudowany, elokwentny, a w dodatku wiedzący, jak postępować z kobietami. Nic dziwnego, że wcielający się w niego 17-letni Karol Bulenda z miejsca stał się idolem.
Amatorem z ogromnym talentem odkrytym przez twórców telenoweli "W labiryncie" Pawła Karpińskiego i Wojciecha Niżyńskiego zachwycała się dosłownie cała Polska (oglądalność serialu sięgała szesnastu milionów widzów!), a krytycy właśnie Karola wskazywali jako największe aktorskie objawienie tamtych lat.
Karol Bulenda, który na planie "W labiryncie" świętował w 1990 roku swoją osiemnastkę, nie zachłysnął się sławą.
"Popularność jest miła, ale do niczego mi niepotrzebna. Aktorstwo traktuję jak fajną przygodę, ale nie wiążę z nim planów na przyszłość" - powiedział w wywiadzie dla nieistniejącego już tygodnika "TIM".
Po maturze Karol Bulenda zdecydował się na studiowanie prawa, a w wolnych od nauki chwilach dorabiał do stypendium jako... prezenter TVP. Starał się jednak trzymać jak najdalej od show-biznesu i budował swą karierę w zupełnie innej dziedzinie.
Po studiach praktykował przez rok w Europejskiej Fundacji Praw Człowieka, później podjął współpracę z miesięcznikiem "Nieruchomości, Rynek i Prawo", aż w końcu założył własną firmę "Karol Bulenda Zarządzanie Nieruchomościami", którą prowadził przez sześć lat - do chwili, gdy jedna z największych w Polsce agencji nieruchomości zaproponowała mu posadę dyrektora jednego ze swych departamentów.
W ciągu zaledwie kilku lat praktyki nauczył się o handlu nieruchomościami wszystkiego i chętnie dzielił się swoją wiedzą z innymi. W 1997 roku dostał posadę wykładowcy w warszawskiej Wyższej Szkole Gospodarowania Nieruchomości, a dwa lata później został jej... kanclerzem. Funkcję tę pełnił przez półtorej dekady.
Przełomowy w życiu zawodowym Karola Bulendy okazał się rok 2015. Właśnie wtedy został wspólnikiem w firmie zajmującej się... rehabilitacją neurologiczną i ortopedyczną. Nie zrezygnował jednak z prowadzenia znanej kancelarii prawnej, której współwłaścicielem jest do dziś, będąc jednocześnie członkiem zarządu spółki nadzorującej działalność najnowocześniejszego ośrodka rehabilitacji neurologicznej i opieki demencyjnej w Polsce - otwockiego Centrum Origin.
Igor Świtoniak z "W labiryncie" to jedyna rola, jaką zagrał Karol Bulenda. Choć jako nastolatek miał zadatki na świetnego aktora, nie zdecydował się nim zostać.
Zobacz też:
Niespodziewany spadek zakażeń tydzień do tygodnia
Polecą głowy za Polski Ład. Wiemy, kto może zostać nowym ministrem