Karol Strasburger będzie najstarszym ojcem w show-biznesie?
Nie ukrywają już swojej miłości. Choć 37 lat różnicy budzi kontrowersje, dla nich wiek nie ma znaczenia. Czy myślą o założeniu rodziny i dziecku?
Studio telewizyjne. Właśnie trwają nagrania kolejnego odcinka "Familiady". Jak zwykle elegancki Karol Strasburger (70 l.) stara się rozluźnić atmosferę, odstresować uczestników teleturnieju. Na planie towarzyszy mu Małgorzata (33 l.), jego menedżerka. Ale od razu widać, że łączy ich coś więcej.
Kobieta przynosi mu wodę, czułym gestem gładzi po policzku, przytula się. Już nie ukrywają, że są parą. Natychmiast pojawiły się plotki, że nowa ukochana aktora może być w ciąży. Zakochani tego nie potwierdzają.
- Jeśli los zdecyduje, że będziemy mieli dziecko, to o tym poinformujemy. Ja kieruję się starą zasadą w życiu, że "żołnierz strzela, a Pan Bóg kule nosi" - powiedział w rozmowie z "Gwiazdami" Karol.
Strasburger był dwukrotnie żonaty, ale nie doczekał się potomstwa. Późne ojcostwo wcale go nie przeraża, choć zdaje sobie sprawę z ogromnej odpowiedzialności. Wśród jego kolegów z branży ojcem niedawno został 67-letni Marek Kondrat. Reżyserowi Jackowi Bromskiemu urodziło się dziecko, gdy miał 65 lat.
Gabrysia, córka Krzysztofa Kowalewskiego, przyszła na świat, gdy aktor liczył sobie 63 wiosny. Strasburger byłby chyba najstarszym ojcem w show-biznesie. To nie lada wyzwanie. Wiedzą o tym jego koledzy borykający się z lękami, czy zdołają swe pociechy wprowadzić w dorosłość. A także z problemami zdrowotnymi, jak w przypadku Kowalewskiego.
- Operacje, operacyjki, biologicznie się zużywam - mówił niedawno w wywiadzie 81-letni Kowalewski, który zdaje sobie sprawę, że nie może uczestniczyć w życiu córki jak młody rodzic.
- Lubię się zdrzemnąć po obiedzie. I jak na chwilkę się wybudzę, to od razu szukam wzrokiem: Gaba jest, żona jest i... spokojnie zasypiam dalej - szczerze wyznał w książce "Taka zabawna historia".
Prawie dekadę młodszy od Kowalewskiego Strasburger jest w doskonałej formie fizycznej. Na co dzień prowadzi zdrowy tryb życia. Gra w tenisa, pływa, jeździ konno, na nartach. Wygląda młodo, ale jednak metryki się nie oszuka. Jego nowa ukochana też myśli o macierzyństwie.
- Nie wyobrażam sobie tego, by nie być mamą - wyznała w tabloidzie. Bolą ją jednak oskarżenia, że podczepia się pod wdowca i jej jedynym celem jest naciągnięcie go na dziecko, które potem będzie musiał utrzymywać.
- To, że Karol ma młodą kobietę u boku, nie oznacza, że ona tylko czeka, aby zajść w ciążę i tworzyć ze związku "biznes" - powiedziała w "Party" oburzona Weremczuk. Przyznała, że zawsze lubiła starszych mężczyzn.
- Ciężko znaleźć odpowiedniego partnera w gronie moich równolatków, bo dzisiejsi trzydziestolatkowie często są niedojrzali. Nie mogę być z kimś, przy kim nie czuję się bezpiecznie - wyznała. Dlatego po zaledwie trzech latach rozpadło się jej małżeństwo.
Związek pary zaczął się od wspólnej pracy i przyjaźni. Poznali się w 2006 roku na weselu przyjaciół. Młodziutka Małgosia śpiewała z zespołem. Później ambitna dziewczyna została menedżerką Macieja Kuronia, zarządzała restauracją pod Warszawą. Do tego lokalu aktor zaglądał z żoną Ireną (†67), która polubiła dziewczynę, a Strasburger korzystał z jej zawodowych rad.
Kiedy w grudniu 2013 roku Irena przegrała walkę z chorobą, Karol się załamał. Zaniedbywał obowiązki, nie radził sobie z codziennymi sprawami. Właśnie wtedy poprosił Małgorzatę, by została jego menedżerką.
- Postarała się na nowo zorganizować moje życie, by uporządkować cały ten chaos. Pilnowała grafiku, umów, płatności, obiegu korespondencji i setek telefonów, na które wówczas nie miałem ochoty odpowiadać - wspominał.
Spędzali ze sobą coraz więcej czasu, lepiej się poznawali, dostrzegali, jak wiele ich łączy. Choć już w 2015 roku plotkowano o ich romansie, twierdzą, że przez pierwsze lata po śmierci Ireny mieli relację wyłącznie przyjacielską. Uczucie rodziło się powoli, a rozkwitło, gdy Małgosia zdecydowała się rozstać ze swoim mężem.
Dziś ją i Karola łączy miłość, praca i wspólne pasje. Uwielbiają zajmować się ogrodem przy domu w podwarszawskim Konstancinie-Jeziornej. Razem wyjeżdżają na sportowe turnieje. - Radości i smutki dzielimy na pół - mówią zgodnie. Cieszą się każdym dniem. Wiedzą, że kiedy ludzie się kochają, różnica wieku nie ma żadnego znaczenia.
***
Zobacz więcej materiałów: