Karol Strasburger o swoim sukcesie: "Jestem królem sucharów"
Karol Strasburger (68 l.) zasłynął nie tylko ze swoich kreacji aktorskich, ale także z prowadzenia popularnego teleturnieju i… opowiadania żartów. Zdradził, jak on sam postrzega własne dowcipy i co dla niego jest zabawne, a co nie.
Swoją przygodę z telewizją zaczynał od gry w serialach.
Debiutował w 1970 roku rolą "Siwego" w "Kolumbach".
Występował także na deskach teatru i angażował się w zagraniczne produkcje.
Jednak dziś niewielu kojarzy Karola Strasburgera z aktorstwem.
Większości znany jest jako prowadzący teleturniej "Familiada".
Nie może to dziwić, zważywszy na fakt, że robi to już od przeszło 20 lat!
Od jakiegoś czasu Strasburger słynie też z tego, że podczas nagrań opowiada na wizji osobliwe żarty, zwane przez część publiczności "sucharami".
Miałoby to być nawiązanie do tego, że wedle opinii niektórych nie są one w ogóle zabawne.
W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" prezenter postanowił odnieść się m.in. właśnie do tego.
Swoje żarty porównał do perfum - to, czy się komuś spodobają, ma być kwestią gustu.
Jednak Strasburger nie obraża się, gdy określa się go "królem sucharów".
'Jak jest się królem czegokolwiek, to już jest nieźle. Mogę o sobie powiedzieć: "Coś tam w życiu osiągnąłem. Jestem królem sucharów". I bardzo fajnie. To jest dla mnie pewnego typu, mogę powiedzieć śmiało, sukces' - mówi.
Zdradza też, że jego żarty to improwizacja, bo zwykle nie planuje, w jaki sposób zacznie program.
Inspiracje czerpie od uczestników i zgromadzonej publiczności.
Przyznał też, że czasami jego żarty odbierane są jako seksistowskie, ale dla niego nie stanowi to problemu, ponieważ "lubimy takie pieprzne żarciki" i "każdy je opowiada".
Strasburger zdradził też, że zupełnie nie śmieszą go polityczne dowcipy.
Według niego naśmiewanie się z polityka wyłącznie dlatego, że jest politykiem, to coś żałosnego.
Zgadzacie się z nim?