Karol Strasburger: Zalety późnego ojcostwa
Karol Strasburger (72 l.) niechętnie dzieli się swoją prywatnością, dlatego próżno szukać jego zdjęć z córeczką Laurą. Tylko dla "Na Żywo" zrobił wyjątek. I zaprosił na wyjątkową rozmowę.
Od trzech tygodni jesteś tatą maleńkiej Laury. Jak się czujesz w tej życiowej roli?
Karol Strasburger: - Odpowiedzialnie i bardzo dobrze. Kiedy przypomnę sobie moment, gdy pierwszy raz zobaczyłem córeczkę, wciąż się wzruszam i płaczę.
Jesteś w dojrzałym wieku, jak na świeżo upieczonego tatę. Myślisz o tym, co będzie za dziesięć lat?
- Od dawna analizy dotyczące dojrzałego ojcostwa schowałem do szuflady. "Czy dam radę?" "Co będzie za dziesięć lat?", "Czy mam odporność i siłę?" - wszelkie te pytania od siebie odsuwam. Nie myślę o tym, nie debatuję, bo nie prowadzi to do niczego dobrego. Jeżeli się podejmuje decyzję, taką jaką podjęliśmy my z Małgosią, nie ma sensu się zastanawiać. Trzeba się cieszyć każdym dniem, każdym miesiącem, każdym rokiem.
Nie ma w Tobie lęku?
- Nie. Teraz muszę myśleć o tym, co zrobić, by jak najdłużej być zdrowym i sprawnym, to mnie mobilizuje do życia i działania. Nie palę, zdrowo się odżywiam, regularnie uprawiam sport i mam bardzo dobre wyniki badań. To, że dbałem o siebie przez lata, dziś procentuje.
Czy fakt, że Małgosia spodziewa się dziecka, był dla was zaskoczeniem?
- Sytuacja, w której się znalazłem, wynikała ze świadomej decyzji. To nie przypadek. Posiadanie dziecka musi być przemyślane. Widzimy, co się dzieje, gdy ludzie są zaskoczeni tym stanem. "I co teraz mam zrobić?" - jest panika, gdy dowiadują się, że będą rodzicami. To byłoby dla mnie nie do przyjęcia.
Dlaczego tak naprawdę wcześniej nie zdecydowałeś się na ojcostwo?
- Bo nie miałem czasu. Odkładałem to. Tu rola w filmie, w serialu, jeszcze jeden spektakl. I jeszcze wypad na narty. Nie można być z dzieckiem i jednocześnie na stoku (śmiech).
Czyli byłeś nieco egoistą?
- Może nie tyle egoistą, bo świadomie budowałem swoją przyszłość, karierę, realizowałem plany. Są ludzie, którzy nie mają pracy, mieszkania, a pojawia się potomek. Ja do takich nie należę. Czasem patrzę z niedowierzaniem na osoby, które wychowują czworo, pięcioro dzieci, a brakuje im środków do życia i wyciągają ręce po pieniądze.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Czyli późne ojcostwo ma swoje dobre strony?
- Moje późne ojcostwo widzę jako rzecz pozytywną. Posiadam teraz wszystko, co potrzebne. Problem polega na tym, by mieć jak najwięcej czasu i zdrowia.
Uodporniłeś się na komentarze, że będziesz miał emerycką 13-tkę i 500 plus?
- Nie zwracam uwagi na złośliwe komentarze. Widzę raczej więcej debat, które nastąpiły za moim przykładem. O tym, że ludzie dojrzali, po 60-tce, jednak jeszcze się do czegoś nadają. Nie muszą być skazani na starość. Mogą żyć pełnią, kochać się, mieć dzieci. Może mój przykład to taka mała cegiełka do zmiany podejścia społeczeństwa?
Nie byłeś przy porodzie. Skrytykowano cię za twoje słowa, że to nie jest zbyt ładny widok...
- Bo nie jest. Istnieje jakaś presja, moda niezrozumiała dla mnie. Nikt nie chce być oglądany w sytuacjach intymnych. Ja przeciw temu kategorycznie protestuję. Nie muszę być na porodówce, by przeżywać narodziny dziecka. Nie można być bliżej niego niż wtedy, gdy noworodka przyjmuje się minutę po porodzie na własną klatkę. To jest kangurowanie, które daje dziecku poczucie bezpieczeństwa. Bardzo to przeżyłem. Czy muszę być przy operacji mojej żony, by budować z nią więź? To chore.
Chodziliście do szkoły rodzenia?
- Do nas do domu przyjeżdżała pani położna i szkoliła nas, jak dziecko myć, przebierać, kąpać...
Praktyczna wiedza się przydaje?
- Oczywiście, wyręczam Małgosię, jak tylko się da. Czasami jest ciężko, moja żona pada ze zmęczenia. Podziwiam ją za ten wysiłek, za to, z jakim oddaniem opiekuje się małą. Częste karmienie piersią, kolki pokarmowe to codzienność.
Zwariowałeś na punkcie córeczki? Jakim będziesz ojcem?
- Określiłbym mój stan inaczej. To nie jest szaleństwo czy egzaltacja. Nie chciałbym, by tak było. To największy błąd od dzieciństwa, gdy rodzice traktują dziecko, jak najważniejszą osobę na świecie, która przysłania całą resztę. Dziecku nie wolno pozwalać na wszystko bez ograniczeń i konsekwencji. Ja zamierzam być ojcem mądrym, konsekwentnym, wychowującym.
Przed wami pierwsze święta z maleństwem. Wyjątkowe. Jak je spędzicie?
- W gronie bliskich u nas w domu. Po raz pierwszy będziemy gospodarzami we troje. Najgorsze są święta samotne, wiem, co to znaczy. Tym bardziej cieszę się, że powiększyła mi się rodzina, że jest nowa istota, do której mogę się uśmiechać.
K. Rędaszka