Karolak o dochodach. W Ameryce miałby własną wyspę, a w Polsce pracuje za takie "biedne" stawki
Tomasz Karolak (52 l.) nie obawia się trudnych tematów i wsadzania kija w mrowisko? Na to wygląda. W ostatniej rozmowie wyjawił, ile w kraju można zarobić na roli w filmie lub na deskach teatru. Porównał też Polskę do Ameryki. Spodziewaliście się takich kwot?
Choć zdania na temat talentu aktorskiego Tomasza Karolaka są podzielone, nie da się ukryć, że grał w ogromnych hitach. Aktor wystąpił m.in. w produkcji "Tylko mnie kochaj", "Lejdis", "Listy do M.", "Planeta Singli" oraz serialach "39 i pół" oraz "Rodzinka.pl". Jest też założycielem i dyrektorem artystycznym stołecznego Teatru IMKA.
Jak wyznał, mimo ogromnej sławy i superprodukcji na koncie, nie jest jednak tak, że jedna rola, np. w świątecznym filmie "Listy do M." zapewnia zarobki, dzięki którym potem można przez rok odpoczywać. O jakich kwotach więc mowa?
"Myślicie, że jak aktor zagra w "Listach do M.", później leży do góry kołami przez rok, no nie jest tak. Jest powszechne przekonanie, że my jesteśmy milionerami, a tak nie jest. To nie są stawki zachodnich gwiazd. Jak grasz główną rolę, to zarobisz 200 tys. złotych w filmie, który oglądają miliony ludzi. [...] Gdybym zagrał te role w Ameryce, to może bym leżał do góry kołami i miał pół wyspy obok Lenny'ego Kravitza" - powiedział Karolak w rozmowie z "Money".
Choć można polemizować, czy po zarobieniu 200 tys. trzeba dalej pracować, by przez kilkanaście miesięcy mieć pieniądze na chleb, Karolak z pewnością nie narzeka na brak dodatkowych przychodów. Jak wyznał, Teatr IMKA jako instytucja zarabia głównie ze sprzedaży biletów oraz dotacji. W najtrudniejszej sytuacji są aktorzy.
"W teatrze zarabia się bardzo mało. Masz za przedstawienie 700-800 zł, a w państwowych teatrach jeszcze mniej" - wyjawił, że w tym przypadku stawki są dużo gorsze.
Dla wielu osób z branży jest to nie do pomyślenia i z trudem akceptują taką sytuację. Szczególnie, że teatr bardzo często wymaga pracy objazdowej. To wiąże się z regularną nieobecnością w domu oraz godzinami spędzonymi na meczących dojazdach.
Aktor przyznał, że "stały dochód aktorom zapewnia jedynie gra w serialu". Jeśli nie dostaną takiej roli, muszą decydować się na filmy lub teatr.
O pracy na planie "Rodzinka.pl" Tomasz Karolak opowiadał wręcz z zachwytem. Jak podkreślił, dobry kontrakt pozwolił mu kupić mieszkanie.
To może zasmucić pasjonatów kina, ale największe pieniądze aktorzy otrzymują dzięki współpracom reklamowym.
"Kontrakty reklamowe z dużymi firmami - bank lub telefonia komórkowa - są dla aktora czy jakiekolwiek innego celebryty w tej chwili najbardziej opłacalne" - dopowiedział gwiazdor.
W rozmowie Tomasz Karolak nie zapomniał o tym, co... oddaje. Zarobki to jedno, ale wiele wskazuje na to, że aktorzy muszą liczyć z ogromnymi stratami.
"O tym się nie mówi, ale aktor ponosi wewnętrzne konsekwencje. Jego ciało jest wprowadzane w różne sztuczne sytuacje na scenie, jednak to w nas zostaje. Grając sytuację, że się w kimś zakochuję, muszę tak zagrać, żeby publiczność w to uwierzyła. Jednak moje ciało naprawdę myśli, że się będzie zakochiwało i to jest problem".
Karolak te kłopoty określił "kosztami psychologicznymi":
"U mnie toczyło się to komediowo. Traciłem dystans do partnerek, z którymi grałem miłość i nagle po filmie wydawało mi się, że coś do nich czuję. A to po prostu mózg nie rozpoznaje uczuć, zaczyna produkować endorfiny. To są poważne koszty psychologiczne".
Czytaj też:
Karolak pilnie prosi o pomoc. Ledwo powtrzymał łzy, gdy mówił o rodzinnej tragedii
Wielki niesmak po odwołanym występie Karolaka. Szokujące słowa gwiazdora. Zabrakło mu intymności
Tomasz Karolak jeszcze nigdy nie był tak szczery. Tego fani się po nim nie spodziewali