Karolina Leszko-Tyszyńska: Nie damy się zastraszyć
"Hieny cmentarne" - tak Kora (†67 l.) określiła dawnych kolegów z zespołu, którzy pod szyldem Złoty Maanam zaczęli wykonywać piosenki kultowej grupy. Jak sprawę komentuje Karolina Leszko-Tyszyńska, wokalistka Złotego Maanamu?
Trzy tygodnie po śmierci Kory gitarzysta Ryszard Olesiński w imieniu zespołu Złoty Maanam wydał oświadczenie, w którym napisał m.in.: "Jako ostatni żyjący muzycy i współtworzący legendarną grupę Maanam bardzo chcemy, aby nasze koncerty były hołdem złożonym dla Kory i Marka". I rozpętała się burza, której echa słychać do dziś.
Grupa fanów Kory nazwała muzyków Złotego Maanamu "nędzną podróbką" i uznała, że nie chodzi im o hołd, lecz o zarabianie pieniędzy. Przypomnieli, że sama Kora nazwała dawnych kolegów "hienami cmentarnymi" i zamierzała prawnie zakazać im używania nazwy Maanam.
Katarzyna Litwin, menedżerka Kory, też poddała w wątpliwość dobre intencje muzyków. "Twierdzenie, że to jest hołd dla Marka i Kory, jest nieszczere" - powiedziała.
Potem zrobiło się jeszcze goręcej - Karolina Leszko-Tyszyńska, wokalistka Złotego Maanamu, zaczęła dostawać pełne agresji pogróżki. "Ty powinnaś gnić w trumnie, nie Kora" - to tylko jeden przykład z wielkiej fali nienawiści, jaka zalała ją w ostatnich tygodniach.
Twoje Imperium: Po śmierci Kory wasz Złoty Maanam zderzył się z falą nienawiści. A przecież występujecie nie od dzisiaj, lecz już piąty rok. Najbardziej oberwało się właśnie pani. To prawda, że z obawy o życie swoje i bliskich sprawa zgłoszona została na policję?
Karolina Leszko-Tyszyńska: - Po śmierci Kory administratorzy stron fan-clubu Kory w internecie zaczęli wprowadzać ludzi w błąd i podjudzać ich do nienawiści. Poszło to za daleko i rzeczywiście dostałam pogróżki. Nie miałam więc innego wyjścia i zgłosiłam się na policję. Teraz czekam na wyniki postępowania.
Z komentarzy do tej sytuacji na Facebooku wynika jednak, że wielu sympatyków dawnego Maanamu opowiedziało się po waszej stronie.
- To miłe, szczególnie w obecnej sytuacji. Ale proszę pamiętać, że Złoty Maanam zyskał też sobie własnych fanów. Mamy ich naprawdę bardzo dużo.
Czy mąż Kory kontaktował się z wami?
- Ze mną nie. Ale wiem, że Kamil Sipowicz podziękował naszemu gitarzyście Ryśkowi Olesińskiemu za piosenkę "Olga", poświęconą Korze. Wpisem na Facebooku i osobiście, podczas pogrzebu.
Miała pani okazję poznać Korę?
- Nie udało mi się. Znam tylko jej twórczość. Uważam, że była jedyna w swoim rodzaju. Ale byłabym hipokrytką, mówiąc, że była moją idolką, bo wychowałam się na innej muzyce. Absolutnie nie wzoruję się na Korze i nie naśladuję jej. Przecież śpiewam nie tylko piosenki Maanamu! Jeśli ktoś jest innego zdania, to jego sprawa. Mam świadomość, że zawsze znajdą się ludzie, którzy będą mnie krytykować.
Odczuwa pani żal, że sprawy tak się potoczyły i macie tylu wrogów?
- O nic i do nikogo nie mam żalu. Na nasze koncerty przychodzi mnóstwo ludzi, zawsze bisujemy. Nagonka na nas jest sztucznie nakręcona. Jeszcze raz powtarzam, zespół Złoty Maanam nie powstał nagle, tuż po śmierci Kory.
Gramy nieprzerwanie od przeszło czterech lat. Nikt z nas nie jest hieną cmentarną. Piosenką "Olga" Rysiek chciał po prostu oddać hołd Korze. Przecież przez ponad trzydzieści lat grali razem i razem pracowali na dorobek Maanamu. A ja? Nie szukam rozgłosu na siłę. Spełniam tylko ostatnią wolę Marka Jackowskiego, założyciela Maanamu. Jego żona prosiła mnie, bym kontynuowała dzieło, które przerwała nagła śmierć Marka. Z błogosławieństwem Ewy Jackowskiej i wsparciem zespołu będę więc nadal śpiewać. Nikomu nie dam się zastraszyć.
***
Zobacz więcej materiałów: