Kasia Kowalska leczyła boreliozę u szamanów!

Niedawno Kasia Kowalska wydała swój pierwszy od 2008 roku singiel z piosenką „Aya”. Do piosenki nakręcono też teledysk, który nagrywano na terenie parku narodowego Joshua Tree w Kalifornii w USA. To zapowiedź nowej płyty wokalistki. Te informacje mogą cieszyć, gdyby nie jedna rzecz. Oto okazuje się, że kilkuletnia nieobecność Kasi Kowalskiej nie wynikała tylko z braku jej artystycznej działalności. 

Kasia Kowalska od kilku lat zmaga się z… boreliozą! To kolejna osoba ze świata gwiazd, która została zarażona przez kleszcza tą groźną chorobą. Wcześniej przyznali się do tego m.in. znany dziennikarz radiowy i telewizyjny Wojciech Jagielski (52 l.) oraz niedawno aktorka Barbara Kurdej-Szatan (30 l.). 

Borelioza powoduje spory dyskomfort u chorych osób. Objawia się nie tylko przewlekłą gorączką i bólami stawów, ale też osłabieniem koncentracji, chronicznym przemęczeniem i utratą masy ciała. Niektórzy lekarze twierdzą nawet, że te objawy mogą powodować u chorych oznaki depresji.

Trzeba tu przypomnieć, że wiele osób przez ostatnie lata postrzegało Kasię Kowalską jako osobę wycofaną, apatyczną, która być może nie potrafi poradzić sobie z efektami swojej popularności.

Dzisiaj widać, że mogło być to spowodowane właśnie jej chorobą. Na szczęście piosenkarka nie zlekceważyła choroby i poddała się leczeniu. Korzystała nie tylko z pomocy lekarzy, ale też medycyny ludowej. 

"Podczas jednego ze swoich wyjazdów do Ameryki Południowej, zetknęła się z ayahuascą, szamańskim wywarem, który tamtejsze plemiona uważają za leczniczy. 

Dziś widać, że najgorszy okres choroby już za Kasią Kowalską." - donosi "Życie na Gorąco".

Pomoc lekarzy oraz wiara w zbawienne skutki ludowej medycyny sprawiły, że znowu widzimy Kasię Kowalską, która jest otwarta na ludzi i na nowe wyzwania artystyczne.

To potwierdza jej aktywną ostatnio działalność. W takiej formie praca nad nową płytą wokalistki powinna przebiegać w iście ekspresowym tempie.