Kasia Stankiewicz miała stalkera! Był nim... uciekinier z psychiatryka!
Katarzyna Stankiewicz (38 l.) podzieliła się swoimi szokującymi wspomnieniami z okresu, gdy rozpoczynała karierę wokalną. Była ofiarą stalkingu!
Popularność ma ogromną cenę. Gwiazdy często muszą zrezygnować z prywatności i liczyć się z tym, że w ich życiu nie będzie upragnionego spokoju.
Doskonale wie o tym Katarzyna Stankiewicz.
Jako 17-latka dołączył do Varius Manx i szybko zyskała sympatię oraz rozgłos.
"Kiedy nagle stajesz na szczycie w bardzo młodym wieku, żyjesz siłą rzeczy w jakimś odrealnieniu. (...) Z jednej strony możesz wszystko, z drugiej - boisz się pójść na spacer czy do sklepu, bo leci za tobą tłum, żeby wyrwać ci garść włosów" - opowiada wokalistka w "Gali".
W pewnym momencie zainteresowanie nią oraz jej rodziną było nie do zniesienia.
Właśnie wtedy zdecydowała się "zejść z afisza". Wszystko po to, by chronić siebie oraz najbliższych.
Jak niebezpieczni mogą być fani przekonała się na własnej skórze.
"Listy z pogróżkami czy stękające telefony stały się w pewnym momencie codziennością. Pamiętam np. historię z chłopakiem, który przyjechał do Działdowa i kilka dni obserwował, jak funkcjonuje moja rodzina. Któregoś dnia zapukał do drzwi. Mama otworzyła, a on pyta, czy jest Kasia. Mama na to, że nie, bo gramy koncert. A on, że chciałby zostawić mi zeszyt z listami i swoimi wierszami. Potem otworzyła ten zeszyt, a w nim były moje zdjęcia ze śladami różnych wydzielin, teksty nie do cytowania czytelnikom" - wspomina Stankiewicz.
Co gorsza, po wizycie na komisariacie policji okazało się, że tym chłopakiem był... uciekinier z zakładu psychiatrycznego.
Wokalistka przyznaje, że nie był to odosobniony przypadek.
Regularnie do jej domu ktoś wydzwaniał i groził jej rodzicom.