Reklama
Reklama

Kasia Tusk rozpętała w sieci niezłą aferę! Internauci wściekli!

Córka byłego premiera Donalda Tuska (60 l.) dawno nie miała do czynienia z tak ogromną falą hejtu. O co poszło?

Kasia Tusk (30 l.) od lat z powodzeniem prowadzi modowego bloga, na którym zarabia krocie. 

Obrotna premierówna nie skupia się jednak wyłącznie na przymierzaniu ubrań, którymi chwali się na portalach społecznościowych. 

Kasia zaczęła pisać także poradniki, które od razu stają się bestselerami. Założyła też firmę odzieżową, aby wyciągnąć od wpatrzonych w nią fanek jeszcze więcej pieniędzy.

Ostatnio to właśnie działalność jej firmy wzbudziła w sieci ogromne kontrowersje i młodej Tuskównie może odbić się to czkawką.

Reklama

Na Instagramie marki pojawiło się bowiem zdjęcie z ciuchami z nowej kolekcji. Uwagę internautów zwróciły jednak przede wszystkim futrzane dodatki. 

Wielu nie mogło uwierzyć, że to naturalne futra z obdartych zwierząt. Wątpliwości szybko zostały przez firmę rozwiane. 

"Potwierdzamy, futro naturalne" - napisano pod komentarzami. 

Wtedy rozpętała się istna burza. Fanki zarzuciły Kasi hipokryzję, bowiem Tuskówna od lat włącza się w akcje na rzecz ochrony zwierząt i przyrody. Współpracuje też z WWF.

Jak to się ma do jednoczesnego zarabiania na obdzieranych ze skóry zwierzętach?

"Totalna głupota z Waszej strony... Puszczę chronić, ale jenoty na czapeczki zabijać? Bez sensu... Nie chcę tego finansować i swoimi zakupami wspierać nieetycznej marki" - pisała jedna z fanek.

"Na każdym zdjęciu miłość do kotki, pieska a na backstage'u obdzieranie ze skóry innych zwierząt, żeby zrobić pompon do czapki" - pisała inna.

Tego typy komentarzy były setki. Kasia musiała chyba przestraszyć się tego hejtu, gdyż zdjęcie już usunięto ze strony.

My oczywiście zdążyliśmy go zachować...

Głos w sprawie zabrał też znany krytyk mody, Michał Zaczyński. Dziennikarz również zarzucił Tuskównie hipokryzję i "brak rozumu".

"Byłoby zatem wskazane, by zaangażowała swoją empatię i elementarną przyzwoitość (by nie dodać: rozum) i wstrzymała się ze zbijaniem pieniędzy na naturalnych futrach. A takimi ozdobiła czapki w kolekcji swojej marki. Czytając dziesiątki komentarzy na instagramowym profilu (w skrócie: "hipokrytka", "wiocha", "wstyd") - trochę fanów jej ubędzie. 

Może to bardziej zadziała na jej wyobraźnię niż katowanie i obdzieranie żywcem ze skóry zwierzaków, co w przemyśle futrzarskim jest normą" - napisał bloger. 

Najzabawniejsze jest to, że po wybuchu afery Kasia zamieściła zdjęcie z grzybobrania. Myślicie, że faktycznie wyruszyła po borowiki, a może w szukała kolejnej leśnej zwierzyny do swoich ubrań?



pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Kasia Tusk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy