Ostatni tydzień był dla Kasi Tusk i jej rodziny prawdziwie wyczerpujący. Już sam początek nowego roku zaczął się bardzo ciężko. Celebrytka poinformowała w sylwestra, że jej czteromiesięczna córeczka trafiła do szpitala. Dziewczynka po przebytym koronawirusie złapała infekcję bakteryjną.
Kwestia kilkunastu, a może nawet kilku godzin, nim doszłoby do sepsy, bo parametry stanu zapalnego były już bardzo niepokojące i pogarszały się dosłownie z chwili na chwilę. Z małego i słabnącego ciałka trzeba było pobrać płyn mózgowo-rdzeniowy, aby wykluczyć zapalenie opon (w trybie pilnym, więc o żadnym znieczuleniu nie było mowy) i zrobić całą serię mniej i bardziej inwazyjnych badań, na widok których chyba każdej mamie robi się słabo. Nikt nie ma wątpliwości, że organizm mojej malutkiej córeczki został osłabiony przez koronawirusa, którego przechodziła chwilę wcześniej i to dlatego infekcja bakteryjna, do której pewnie w ogóle by nie doszło, gdyby nie covid, rozwinęła się w tak galopującym tempie nie dając przy tym prawie żadnych objawów.
Blogerka relacjonowała na Instagramie to, w jakim jej córka znajduje się stanie. Została przez to nawet skrytykowana przez fanki, którzy zarzucili jej, że zamiast zająć się chorym dzieckiem, wrzuca na ten temat posty ze szpitala. Kasia Tusk jednak nie zostawiła tych oskarżeń bez reakcji. Odpisała, że nie będzie "siedzieć cicho", gdy przechodzi kryzys.
Kasia Tusk z córką wyszła ze szpitala!
Sytuację na szczęście udało się opanować, a Kasia Tusk razem z córeczką mogły wrócić do domu. Ze szpitala odebrał je mąż gwiazdy, Stanisław Cudny. Cała trójka była widziana pod szpitalem - Kasia trzymała dziecko w ramionach, a Stanisław niósł torby i nosidełko.Gwiazda oficjalnie potwierdziła powrót do domu postem na Instagramie. Widzimy na nim dziewczynkę przebywającą w domu.
Zobacz też:
Antoni Królikowski przerwał milczenie ws. zajścia z teściem!
Tomasz Kammel wspomina pracę w "Randce w ciemno": prawie spaliłem się ze wstydu








