Kasprzyk skoczyła ze spadochronem
53-letnia Ewa Kasprzyk, sprowokowana przez jednego z pułkowników lotnictwa, który wątpił w jej odwagę, zdecydowała się na skok ze spadochronem. Podczas lotu aktorka najbardziej martwiła się o... fryzurę.
"Skok dał mi takiego adrenalinowego kopa, że jeszcze przez tydzień chodziłam jak nakręcona" - mówi z uśmiechem Kasprzyk.
Aktorka nigdy nie myślała o tego rodzaju przeżyciu, zmieniło to pewne spotkanie towarzyskie, w którym uczestniczył jeden z pułkowników lotnictwa.
"Sprowokował mnie, dając wyraźnie do zrozumienia, że jestem słabą kobietą, która nigdy nie odważy się na coś tak ekstremalnego, jak skok z samolotu. O, tego było za dużo, ja nie skoczę?" - wspomina artystka.
Zapewniła mundurowego, że skoczy, ale o sprawie zapomniała. Po pewnym czasie dostała jednak telefon z informacją, że w Nasielsku czekają na nią instruktor, samolot i spadochron. Zdecydowała, że potraktuje wyzwanie poważnie.
"Gdy dojechałam na lotnisko, nogi miałam jak z waty. Instruktor dużo do mnie mówił, ale ja nic nie rozumiałam, nic nie słyszałam. Podobno cały czas pytałam tylko o to, czy podczas skoku nie zepsuje mi się fryzura. Potem, gdy drzwi w samolocie się otworzyły, zamarłam. Później było fantastycznie! Byłam zawieszona między niebem a ziemią, czułam przestrzeń, wolność. To piękne doznanie" - podsumowuje Kasprzyk.
Pani Ewa pewnie nigdy nie zdecydowałaby się na skok, gdyby nie była pewna swojej kondycji. Dobre zdrowie zawdzięcza m.in. gimnastyce i pływaniu. Uwielbia pływać w Bałtyku, szczególnie w dużej, chłodnej fali. "Zawsze pływam tylko w stroju topless, bo uważam, że morska woda znakomicie masuje ciało" - mówi.
Aktorka nie jada zup i wielu innych potraw - stosuje specjalną dietę, którą ustalają specjaliści na podstawie badań krwi. Nie pije także alkoholu.