Katarzyna Ankudowicz pozywa Warszawę
Aktorka Katarzyna Ankudowicz (36 l.), znana m.in z seriali "Pierwsza miłość" i "O mnie się nie martw", wniosła pozew przeciwko Miastu Stołecznemu Warszawa i Skarbowi Państwa. Chodzi o naruszenie dóbr osobistych spowodowanych... zanieczyszczeniem powietrza.
Aktorka zaangażowała się w akcję mającą na celu walkę ze smogiem. Jak pisze, pomimo alarmów smogowych oraz świadomości skutków występowania smogu, władze miasta nie podejmują skutecznych działań, aby jak najszybciej ograniczyć jego szkodliwy wpływ.
"Pani Katarzyna Ankudowicz 26 marca 2018 roku wniosła pozew przeciwko Miastu Stołecznemu Warszawie i przeciwko Skarbowi Państwa. Tego samego dnia pozew przeciwko Skarbowi Państwa złożył pan Tomasz Sadlik. W razie wygrania procesu sądowego, zarówno pani Katarzyna Ankudowicz, jak i pan Tomasz Sadlik przeznaczą zasądzoną sumę pieniężną w całości na cele społeczne (na wskazane w pozwach hospicja)" - czytamy na stronie gorski-radcaprawny.pl.
Inicjatorzy kampanii podkreślają, że każdy kolejny rok, w którym problem smogu odkładany jest przez rząd na dalszy plan, przyczynia się do ogromnych strat, stąd konieczne jest ograniczenie zanieczyszczenia powietrza w jak najkrótszym czasie.
"Skarb Państwa odpowiada za zły stan środowiska, ponieważ od wielu lat, pomimo obciążających go obowiązków prawnych w zakresie stanu powietrza w Polsce, nie podejmuje odpowiednich działań, a jeśli jakieś podejmuje to ze znaczną zwłoką lub działa nieskutecznie. W ten sposób, poprzez wiele lat zaniechań i szereg nieprawidłowości, władze doprowadziły do tego, że od wielu lat w Polsce utrzymuje się zły stan powietrza, co niepodważalnie narusza prawa mieszkańców naszego kraju".
Aktorka jest przerażona stanem powietrza w Warszawie. Na swoim Instagramie prezentuje przekroczone normy PM10 i PM2,5, które dostępne są za pośrednictwem aplikacji telefonicznej.
Zwraca uwagę również na fakt, że poziomy alarmowania i informowania o smogu od 2013 r. są w Polsce ustalone na absurdalnie wysokim poziomie - średniodobowej średniej 300 (alarmowanie) oraz 200 (informowanie) mikrogramów pyłu PM 10 na metr sześcienny powietrza.
Dla porównania we Francji jest to odpowiednio 80 i 50 mikrogramów na metr sześcienny, do tego określane w bardziej restrykcyjny sposób.
"Czy zatem Ministerstwo Środowiska uważa, że Polacy mają inne płuca niż Francuzi i u nas skutki zdrowotne pojawiają się dopiero przy ok. cztery razy wyższych stężeniach pyłu w powietrzu niż u Francuzów? Greenpeace otrzymało od ministerstwa odpowiedź, że nie można w Polsce ograniczyć poziomu alarmu smogowego, bo wymagałoby to ogłaszania go zbyt często, a wtedy spowszedniałby on ludziom i przestaliby reagować..." - pisze na Instagramie Ankudowicz, powołując się na raport dostępny na stronie gorski-radcaprawny.pl.
Takich pozwów może być więcej!
Źródło - Kancelaria Radcy Prawnego Radosława Górskiego w Warszawie, tekst dostępny na gorski-radcaprawny.pl.