Katarzyna Bosacka znów się przejęzyczyła. Chce wciskać ludziom pleśń?
Katarzyna Bosacka (51 l.) czasem mówi coś, zanim pomyśli, jak to może zostać odebrane. Jej przedświąteczny skrót myślowy dotyczący wykorzystania przetworów z lat 80. do przygotowania wigilijnej kolacji nie spotkał się ze zrozumieniem. Bosacka, niestety, nie wyciągnęła wniosków…
Katarzyna Bosacka, wieloletnia prowadząca programu „Wiem, co jem i wiem, co kupuję”, uchodzi za ekspertkę od analizowania składu produktów.
Nikt nie czyta etykiet tak wnikliwie, jak ona, ani nie tropi szkodliwych dla zdrowia substancji, nie wspominając już o demaskowaniu manipulacji cenami i wagą, stosowanych przez producentów.
Z czasem jednak Bosacką dopadła choroba zawodowa celebrytów: przekonanie o własnej nieomylności. To zaś pociąga za sobą zawsze te samą terapię, mianowicie wstrząsową. Kiedy tylko widzowie czy ogólnie fani konkretnego celebryty rozpoznają u niego wczesne symptomy, zaczynają ze zwielokrotnioną siłą doszukiwać się u niego błędów i podkreślać je z całą mocą.
Takiemu leczeniu jest ostatnio poddawana Bosacka. Pierwsze terapeutyczne wskazówki otrzymała w grudniu zeszłego roku, gdy w „Dzień Dobry TVN” wygłosiła pamiętną radę dotyczącą wykorzystania weków sprzed 40 lat do przygotowania wigilijnej kolacji. Próbując znaleźć uniwersalną receptę na zmniejszenie świątecznych wydatków w dobie galopującej inflacji, zaproponowała:
"Zobaczmy, co mamy w kazamatach piwnic i lodówek. Odświeżmy weki z lat 80., zobaczmy, co jest w zamrażarkach i spiżarniach. Przecież niektóre rzeczy można jeszcze wykorzystać".
Oczywiście, był to skrót myślowy, może rzeczywiście nie najszczęśliwiej ubrany w słowa, jednak w Polskę poszedł przekaz, że Bosacka chce wciskać ludziom spleśniałe weki z czasów realnego socjalizmu.
Niestety, nie wyciągnęła wniosków z tamtego doświadczenia. Ledwo minęły 3 miesiące, a tak samo postanowiła potraktować sałatę.
Nagrywając filmowy instuktaż na temat przechowywania sałaty w lodówce, zalecała:
"Przede wszystkim, jeśli sałata ma z tyłu, bardzo widać już spleśniałe końcówki, te końcówki odcinamy, one po prostu będą przyczyną szybszego psucia, patrzymy czy nie ma plam i przebarwień"
No i znów w naród poszedł przekaz, że Bosacka uparła się kontynuować karmienie społeczeństwa pleśnią. Od razu pojawiły się potępiające komentarze:
„Absolutnie nie wolno jeść warzyw i owoców, które są spleśniałe!”
Tym razem Bosacka zareagowała szybko, wyjaśniając, że niedokładnie się wyraziła: „Odkrawamy ściemniałe, a nie spleśniałe końcówki".
Cóż, wygląda na to, że mleko już się rozlało… Miejmy nadzieję, że chociaż nie zwarzone.
Zobacz też:
Katarzyna Bosacka sprawdziła, czym karmią Polaków w Katarze. Obraz nędzy i rozpaczy
Katarzyna Bosacka na tropie afery maślanej. Ujawnia sztuczki producentów