Katarzyna Bujakiewicz o córce: Daję jej z siebie jak najwięcej
Trudno jej nie lubić. Obdarzona jest dziewczęcym wdziękiem i naturalnością. 18 lat temu Katarzyna Bujakiewicz (46 l.) przebojem zdobyła serca widzów rolą pełnej temperamentu pielęgniarki Marty w serialu "Na dobre i na złe".
Aktorka opowiada "Rewii", jaką jest mamą dla Oli (8 l.) i czego nauczyła się od męża sportowca.
Dlaczego nie przeprowadzi się pani z Poznania do Warszawy?
- Bo lubię Poznań. Mieszkam tu od zawsze. Przecież nie wszyscy musimy mieszkać w Warszawie. Kiedyś próbowałam to zmienić i przeniosłam się na chwilę do stolicy, ale nie czułam się tam dobrze. A w Poznaniu mam wszystko, czego potrzebuję - dom, rodzinę i przyjaciół. Kiedy jadę do pracy, to dziadkowie mogą zająć się moją córką i wiem, że jest pod dobrą opieką. Wtedy lubię przyjechać sama do stolicy i skupić się na pracy. Nie muszę myśleć o dziecku i zastanawiać się, co zrobić na obiad. A wieczorem mogę pójść na kolację z przyjaciółką lub do SPA.
Oswoiła się już pani z rolą mamy?
- Czas szybko mija. Mamą jestem od ośmiu lat i czuję się znakomicie. Mam fajną córkę i fantastyczną rodzinę. Ale żeby dziecko takie było, trzeba włożyć w jego wychowanie trochę pracy. Nie można być mamą na odległość. Nie byłabym szczęśliwa, gdybym zajmowała się pracą, a ktoś inny wychowywał moją córkę.
Poświęca jej pani dużo uwagi?
- Wychowywanie małego człowieka to trudna sztuka i spore wyzwanie. Pokazuję Oli świat i tłumaczę wiele rzeczy. Dużo rozmawiamy. Dzieci uczą się przez obserwację, więc ważne, żeby miały z kogo brać przykład. Daję jej z siebie jak najwięcej, ale podobno wszystko, co najgorsze przede mną (śmiech). Tak przynajmniej twierdzą rodzice nastolatków...
Podobno dzięki mężowi polubiła pani sport?
- Sport to moje naturalne środowisko, bo tato był sportowcem. Ścigał się na motorach, samochodach, a potem był motorowodniakiem. W naszej rodzinie nie wyobrażamy sobie, żeby czas wolny spędzać na kanapie. Biegam po pięć kilometrów dziennie. Mój mąż jest trenerem snowboardu. Ola wychowała się u niego na siłowni. Od 3. roku życia jeździ na nartach i pływa. Ja nauczyłam się jeździć na snowboardzie w wieku 36 lat i sobie radzę.
Może więc córka pójdzie w ślady taty?
- Twierdzi, że najpierw będzie sprinterką, a gdy skończy karierę, zostanie aktorką. Ważne, żeby robiła coś z pasją i czerpała z tego przyjemność.
***
Zobacz więcej materiałów: