Katarzyna Cichopek może liczyć na męża! Kiedyś omal się nie rozstali
W natłoku obowiązków zapominali o bliskości. Siedząc w domu przekonują się, jak ważne są nawet drobne gesty. Kasia Cichopek i Marcin Hakiel przeszli już w swoim związku przez poważny kryzys. Teraz wiedzą, że mogą na siebie liczyć i są znacznie silniejsi, zwłaszcza w kryzysowej sytuacji.
Wielkanocny zajączek zrobiony tuż przed świętami przez córkę Katarzyny Cichopek (37 l.) ze skarpetki wypchanej ryżem, zostanie w domu aktorki na zawsze.
"Do tej pory kupowaliśmy ozdoby świąteczne w sklepie, w tym roku nie było takiej opcji. Ale jesteśmy kreatywni" - mówi Kasia.
Nie spodziewała się, iż okres kwarantanny będzie dla niej i jej męża tak bardzo pracowity i pełen wyzwań.
"Nasz grafik po prostu pęka w szwach" - twierdzi Marcin Hakiel (36 l.), który każdy dzień zaczyna od odebrania mejli z materiałami potrzebnymi dzieciom - 7-letniej Helence i starszemu od niej o cztery lata Adamowi - do nauki, a potem razem z żoną pilnuje, by córka i syn wykonali wszystkie przesłane im przez nauczycieli zadania.
Dzieciaki dopiero przed obiadem kończą lekcje.
"Jesteśmy już wtedy wyczerpani, ale nie poddajemy się, bo mamy przecież jeszcze swoją pracę zdalną" - mówi Katarzyna Cichopek.
Państwo Hakielowie na co dzień prowadzą kilka szkół tańca, które obecnie są zamknięte i stoją puste.
"Zatrzasnęły się jedne drzwi, więc musieliśmy otworzyć inne. Prowadzimy internetowe lekcje dla naszych kursantów i wszystkich chętnych. Naszym marzeniem jest, żeby cała Polska z nami tańczyła" - opowiadają.
Kiedy w marcu okazało się, że muszą odwołać zajęcia stacjonarne, byli bliscy załamania. Nie wiedzieli, skąd wezmą pieniądze na zapłacenie czynszów, na wynagrodzenia dla pracowników, na uregulowanie stałych opłat. W dodatku odwołane zostały zdjęcia do serialu "M jak miłość", w którym pani Kasia gra od 20 lat.
"Marcin powiedział mi: 'Żaba, nie poddawaj się, będzie dobrze' " - mówi aktorka.
Tylko dzięki wsparciu męża nie rozsypała się z nerwów i ze strachu o to, co przyniosą najbliższe tygodnie. Pan Marcin wpadł na pomysł, by zacząć uczyć tańca online.
***
Czytaj więcej na kolejnej stronie:
"Szkoła tańca dywanowego okazała się strzałem w dziesiątkę" - twierdzi Katarzyna Cichopek.
Na początku nie było im łatwo, ale z każdym dniem coraz lepiej odnajdywali się w nowej rzeczywistości, aż wreszcie doszli do wniosku, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych.
"Egzamin z bycia razem na kilkudziesięciu metrach kwadratowych przez całą dobę zdajemy na piątkę z plusem" - żartuje Marcin Hakiel.
Kasia uważa, że w tej chwili najważniejsze jest, by ludzie zamknięci w swoich mieszkaniach nie zapomnieli o okazywaniu sobie uczuć. Radzi, by wykorzystać ten czas na docenienie tego, co się ma.
"Zatrzymajmy się na chwilę, pomyślmy o najbliższych, o zdrowiu... Reszta się ułoży" - napisała w mediach społecznościowych.
Katarzyna Cichopek stara się codziennie... randkować z mężem.
"Umawiamy się na randki w łazience" - wyznała w wywiadzie. - "Zamykamy się, siadamy obok siebie i liczymy na to, że dzieci pozwolą nam choć przez kilka minut pobyć tylko we dwoje" - dodał pan Marcin.
Aktorka twierdzi, że na początku ich łazienkowe schadzki trwały nie dłużej niż dwie, trzy minuty. Przed świętami udało się im "uciec" dzieciom na cały kwadrans...
"Codziennie bijemy nowy rekord" - żartuje Kasia.
***
Czytaj więcej na kolejnej stronie:
Gdy chce odpocząć, wychodzi na balkon, a jej mąż zabiera dzieciaki do podziemnego garażu w ich apartamentowcu, gdzie jest wystarczająco dużo miejsca, by biegać, a nawet jeździć na rowerach.
Popołudnia cała rodzina spędza razem, siedząc w salonie na dywanie, który - jak wyznał pan Marcin na Instagramie - stał się domowym centrum dowodzenia i zabawy. Tancerz dał się nawet ostatnio namówić żonie na domowe lekcje jogi...
"Warto poznawać nowe rzeczy" - napisał w mediach społecznościowych pod zdjęciem wykonanym przez syna.
Katarzyna Cichopek i Marcin Hakiel do końca życia pamiętać będą tegoroczną wiosnę - inną niż wszystkie, jakie przeżyli do tej pory.
"Dywanowe lekcje tańca, toaletowe randki, balkoning... Tego się nie da zapomnieć" - żartują.
Nigdy wcześniej nie spędzali ze sobą tak dużo czasu. Mówią, że dopiero teraz zaczynają naprawdę doceniać to, że mają siebie. Są już 12 lat po ślubie, a czują się tak, jakby dopiero zaczynali wspólną drogę.
Przyznają, że przed epidemią, w natłoku obowiązków, zapominali czasami o romantyzmie i zdarzało się, że funkcjonowali jak roboty. Dziś przekonują się, jak ważne są czułe gesty, ciepłe słowa oraz przyjaźń i miłość, które ich łączą.
"Bardzo się kochamy i na pewno wyjdziemy z tej kwarantanny silniejsi" - mówią.
***
Zobacz więcej materiałów wideo: