Katarzyna Dowbor obchodzi jubileusz. Ujawniła sekrety swoje i programu "Nasz nowy dom"
Katarzyna Dowbor (63 l.) w tym roku obchodzi 40-lecie pracy zawodowej, a prowadzony przez nią w Polsacie „Nasz nowy dom” – dziesięciolecie istnienia. Z tej okazji dziennikarka ujawniła w rozmowie z Pomponikiem sekrety produkcji bijącego rekordy popularności programu, a nawet swoje własne…
Katarzyna Dowbor od 10 lat prowadzi niezwykle popularny program, emitowany na antenie Polsatu, „Nasz nowy dom”. Wraz z ekipą budowlaną od dekady zmienia życie Polaków, żyjących w strasznych, często zagrażających zdrowiu i życiu, warunkach mieszkaniowych.
Katarzyna Dowbor pasjonuje się remontami także prywatnie. Własnoręcznie urządziła siedem swoich kolejnych domów, a od 2013 roku wraz z ekipą programu odmieniła życie prawie 300 rodzin.
„To piękny czas. Piękny nie tylko ze względu na to, że lubię to, co robię, ale też piękny ze względu na ilość wyremontowanych domów: prawie 300! W tej chwili nagrywamy kolejne programy, no i już będzie 300. Zawsze najtrudniejsze są te materiały, które nagrywamy zimą, bo nasza ekipa jest bardzo doświadczana przez deszcz, wiatr. Te deszcze, śniegi, które się nagle pojawiły, bardzo nam przeszkadzają. Mamy bardzo dużo trudnych historii, bo najważniejsze w tym programie są rodziny i ich historie. W tym sezonie jest bardzo dużo rodzin, które nie miałyby najmniejszych szans, gdyby nie Polsat. To są dzieciaki, które nigdy w życiu nie były, a dzięki Polsatowi jadą na wakacje. Wszystkie te historie kończą się szczęśliwie” - ujawniła w rozmowie z Pomponikiem.
Wielu widzów łamie sobie głowę, jak ekipie „Naszego nowego domu”, w ciągu zaledwie 5 dni, udaje się zmienić ruinę w funkcjonalny, uwzględniający potrzeby wszystkich mieszkańców. Jak ujawnia Dowbor, jest to możliwe dzięki ofiarności, wprawie i doświadczeniu charyzmatycznych fachowców:
„Jeśli praca idzie w miarę sprawnie, to po 10-12 godzinach ekipa idzie się przespać. Jeśli jest taka potrzeba, to część chłopaków zostaje i robią te wykończeniowe rzeczy, no tu trzeba zbić kołek, tu zawiesić obrazek… Oni w ogóle nie śpią, dopiero nad ranem wracają do domów. 12 godzin to taki standard, ale bywa też 15. Te 5 dni to czas ogromnego spięcia dla ekipy budowlanej, ale też filmowej. My jesteśmy podzieleni na dwie ekipy. Jedna ekipa pracuje ze mną, ale jest też tak zwana dwójka, która cały czas jest z ekipą remontową. My naprawdę więcej czasu spędzamy ze sobą na planie niż z naszymi rodzinami".
Nie umknęło uwadze widzów, że w pierwszych sezonach „Naszego nowego domu” Katarzyna Dowbor częściej uczestniczyła w ciężkich pracach budowlanych. Jednak, jak z humorem ujawniła dziennikarka, nawet biorąc pod uwagę jej doświadczenie w urządzeniu domów, widzowie i tak nie do końca wierzyli, że rzeczywiście potrafi rozebrać ścianę:
"Po pierwsze jestem starsza, a po drugie trochę zmieniliśmy, bo i tak część widzów nie wierzyła, że ja rzeczywiście to robiłam, a robiłam! Przechodziliśmy wszyscy taki przyspieszony kurs BHP, musimy wiedzieć, jak się zachowywać. Ekipa filmowa jest przeszkolona, osoby, które pracują na dach, mają specjalną uprząż. Poważnych wypadków nie było, są drobne skaleczenia…W tej chwili dużo więcej rozmawiam z rodzinami. Myślę, że trzeba szukać nowych otwarć, nowych pomysłów na ten program".
Katarzyna Dowbor, w co patrząc na nią trudno uwierzyć, w tym roku będzie świętowała 40-lecie pracy zawodowej. Jak wyznała w rozmowie z Pomponikiem, została wychowana w poszanowaniu etosu dziennikarskiego i nim kieruje się w swojej karierze:
"Mnie uczyli starzy dziennikarze, tacy, którzy całe lata przepracowali w tym zawodzie i powtarzali, że, tak, jak w zawodzie lekarza: najważniejsze nie szkodzić. Czasem można by dla efektu puścić jakieś wypowiedzi naszych bohaterów , które by nam przysporzyły oglądalności, bo to by było tak zwane mięcho, ale cała nasza ekipa i produkcja, mamy to obgadane: najważniejsze nie szkodzić. Czasem nasi bohaterowie mówią za dużo, ale my tego nie wykorzystujemy. My wyjeżdżamy, a ci ludzie zostają w swoim środowisku. Musimy myśleć o naszym bohaterze, nie możemy wykorzystać go. Mi często ludzie mówią: wy z szacunkiem podchodzicie do swojego bohatera".
Prowadząca „Nasz nowy dom” ujawnia też, co jej zdaniem, oprócz efekciarstwa uzyskiwanego kosztem rozmówców, jest największą bolączką współczesnego dziennikarstwa:
"Zadufanie w sobie. Myślę, że początkiem końca jest wiara w to, że ja jestem niezastąpiony, a nie ma ludzi niezastąpionych. Więc jeśli dziennikarz wierzy w to, że tylko on dobrze poprowadzi program, to już zaczyna się koniec. Pokora, pokora i jeszcze raz pokora! Dziennikarstwo jest po to, żeby robić dobre rzeczy. Myślę, że dziennikarz, który zaczyna wierzyć w to, że jest Bogiem, powinien zmienić zawód. Ja miałam, plan B: marzyłam o tym, żeby prowadzić wielką stadninę koni i agroturystykę. To był mój pomysł na spokojne życie".
Zobacz też:
Katarzyna Dowbor kiedyś wyznała, że jej emerytura nie jest najniższa. Teraz padła kwota!
Katarzyna Dowbor spotkała się z rodzinami, którym pomogła w programie "Nasz nowy dom"