Katarzyna Dowbor przeszła przez prawdziwe piekło. Perfidnie o niej plotkowano
Mija właśnie 35 lat od dnia, gdy Katarzyna Dowbor zadebiutowała jako spikerka. Była ostatnią osobą, która dostała w TVP pracę w tym charakterze... Zanim po raz pierwszy pojawiła się na wizji, przeszła przez piekło, by zdobyć tzw. kartę spikerską, bo ówczesna królowa telewizji – Irena Dziedzic – uwzięła się na nią i próbowała zniszczyć jej karierę już na starcie. Mało kto zna tę historię...
Choć Katarzyna Dowbor jest z wykształcenia pedagogiem-seksuologiem, nigdy nie pracowała w wyuczonym zawodzie. Odkąd pamięta, pociągało ją dziennikarstwo. Dokładnie czterdzieści lat temu - tuż przed wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego - pisała artykuły do studenckiej gazety strajkowej i, jak mówi, bawiła się w radio.
Zanim w 1983 roku 24-letnia wówczas Katarzyna Dowbor trafiła do TVP, przez rok terminowała w radiowej Trójce, gdzie razem z Moniką Olejnik przygotowywała materiały polityczne.
Pewnego dnia w gmachu radia przy ulicy Myśliwieckiej zjawiła się ekipa mająca nakręcić materiał o fenomenie programu "Zapraszamy do Trójki" dla TVP. Katarzyna Dowbor akurat montowała jakiś program, a operator ciągle kierował kamerę w jej stronę.
Prowadząca polsatowski hit "Nasz nowy dom" do dziś żartuje, że pracę w telewizji dostała dzięki... przebitkom.
Do pracy w TVP Katarzynę Dowbor przyjmował ówczesny szef Redakcji Reportażu i Filmu Dokumentalnego Dwójki Tadeusz Kraśko (ojciec Piotra Kraśki). Kiedy dwa lata później młoda felietonistka "Pegaza" dołączyła do grona spikerek, Irena Dziedzic rozpuściła plotkę, że pracę załatwił jej mąż Janusz Atlas, który rzekomo wstawił się za nią u samego szefa Radiokomitetu i wybłagał dla niej posadę prezenterki.
To, by zrobić z Katarzyny Dowbor spikerkę, było pomysłem Edyty Wojtczak. Panie poznały się podczas pracy w "Studio Lato" i od razu zapałały do siebie ogromną sympatią. Edyta Wojtczak wiele miesięcy uczyła Katarzynę Dowbor, jak interpretować tekst, jak zachowywać się, siedząc przed kamerą, jak nawiązać kontakt z widzami, aż pewnego dnia... oddała jej swój dyżur bez wcześniejszego uzgodnienia tego z "górą", przez co miała później wielkie kłopoty.
Tymczasem młodziutką kandydatką na ostatnią w historii TVP spikerkę zainteresowała się sama Irena Dziedzic. "Żelazna dama" telewizji bardzo chciała wziąć Katarzynę Dowbor pod swoje skrzydła, ale ta - wspierana przez Edytę Wojtczak - grzecznie podziękowała.
Irena Dziedzic robiła wszystko, co mogła, by utrącić karierę Katarzyny Dowbor już na starcie. Zdecydowała na przykład, by nie dać Kasi tzw. karty ekranowej na stałe, ale jedynie na pół roku. Kazała też młodej spikerce po raz drugi stawać przed komisją egzaminacyjną przyznającą owe karty...
A w dodatku wszystkim dawała do zrozumienia, że "ten piegowaty rudzielec" dostał pracę wyłącznie dzięki znajomościom, a karierę buduje jedynie na oryginalnej urodzie!
Inne spikerki udawały, że nie słyszą rozpuszczanych przez Irenę Dziedzic plotek o swojej najmłodszej koleżance. W pokoju spikerskim panowała jednak dość niezręczna atmosfera.
Kasia przez dwa lata starała się, by starsze spikerki ją "kupiły". W końcu zaprzyjaźniła się i z Krystyną Loską, i z Bogumiłą Wander. Nie udało się jej nawiązać kontaktu jedynie z Janem Suzinem...
Po latach wspominała go w "Prezenterkach" jako zimnego, oschłego i niesympatycznego dziwoląga, który nikogo nie lubił i który nigdy nikomu nie podał ręki w potrzebie.
Dopiero niedawno Katarzyna Dowbor dowiedziała się, że Edyta Wojtczak była nie tylko jej nauczycielką, ale też jej dobrym duchem, aniołem stróżem pilnującym, by nic złego jej się nie stało.
Dziś Katarzyna Dowbor jest jedną z najpopularniejszych i najbardziej cenionych gwiazd Polsatu. Bardzo długo i bardzo ciężko pracowała na swój sukces.
"Nie było łatwo" - mówi, wspominając początki swej kariery, ale dodaje, że warto było zapłacić każdą cenę, by teraz móc robić to, co naprawdę kocha i co daje jej ogromną satysfakcję.
Więcej o newsów gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym Instagramie.