Katarzyna Dowbor ujawnia tajemnice "Naszego nowego domu"
Prowadzony przez Katarzynę Dowbor (62 l.) „Nasz nowy dom” od ponad 7 lat odmienia życie Polaków. Metamorfozy budowlane są ograniczone czasem i możliwościami ekipy. Cały remont nie może trwać dłużej niż 5 dni, a założenie jest takie, że nic nie może się zmarnować.
Katarzyna Dowbor od ponad 7 lat odwiedza rodziny mieszkające w bardzo trudnych warunkach i przeprowadza remont ich domów, by spełniały podstawowe kryteria godnego życia. Dla wielu Polaków, żyjących na granicy ubóstwa, w strasznych, często zagrażających zdrowiu i życiu warunkach mieszkaniowych, z przeciekającym dachem i brakiem ogrzewania, „Nasz nowy dom” stał się szansą na godne życie.
Na remont musi wystarczyć zaledwie 5 dni, więc na starcie odpadają domy zbyt duże, z wadami konstrukcyjnymi czy o niepewnych fundamentach. Jak ujawniła w jednym z wywiadów architektka Martyna Kupczyk:
"Nie jesteśmy w stanie wyremontować domu, który ma 120 m, bo musielibyśmy chyba trzy ekipy budowlane wziąć, a tak się nie da pracować. Nie możemy wyremontować domów, które są w bardzo złym stanie technicznym, bo mamy kierowników budowy, którzy są za tę całą budowę odpowiedzialni i nie możemy wziąć się za coś, kiedy nie jesteśmy pewni, że ten dom będzie stał przez następnie kilkanaście, kilkadziesiąt czasami lat".
Ze względu na ograniczony czas, prace muszą być starannie zaplanowane i przemyślane, żeby nie doszło do żadnej fuszerki. Jest jeszcze jedna zasada: nic nie może się zmarnować. Jak ujawniła Katarzyna Dowbor w rozmowie z „Dziennikiem Łódzkim”, "Nasz nowy dom" odmienia los nie tylko uczestników, lecz także mebli:
"Jeśli rodzina chce sobie coś zatrzymać, to nam mówi i my te meble zostawiamy, czy to w stodole, czy w komórce, albo oddajemy tym, którzy po te meble przyjeżdżają".
Zobacz też:
Hyży zaszczepiła 8-letnie dziecko, Była gotowa na hejt?
Anna Wendzikowska w Laponii. Pokazał odważne zdjęcie
Papież Franciszek kończy 85 lat
***