Katarzyna Dowbor zaskoczyła Koroniewską. Oto cała prawda o ich wzajemnych relacjach!
Relacje Katarzyny Dowbor z synową nie zawsze były wzorowe. Na szczęście to już przeszłość.
Nie marnowała czasu w przerwie zdjęciowej do nowych odcinków programu „Nasz nowy dom”, ale też był to czas wyjątkowy.
Jej synowa, Joanna Koroniewska, pod koniec maja świętowała 40. rocznicę urodzin.
Katarzyna Dowbor (59) bardzo się tym świętem przejęła. Pomogła zorganizować urodzinowe przyjęcie, przygotowała piękny prezent.
I odważyła się na publiczne wyznanie.
Na Facebooku zamieściła poruszający wpis:
"Kochana córeczko! Zdrowia zdrowia pociechy z dziewczynek i dużo miłości!!! A życie zaczyna się po 60-tce. Mam taką nadzieję!!! Kochamy Cię" – napisała do Joasi prosto z serca.
"Nie prezent, ale to wyznanie tak wzruszyło Joasię. Nie spodziewała się, że teściowa, która nie jest wylewna w okazywaniu uczuć, napisze tak piękne słowa" – mówi tygodnikowi "Świat i Ludzie" zaprzyjaźniona z Joanną osoba.
Dobrze wie, jak wiele jej synowa wycierpiała przez rodzinne waśnie i spory.
Ich relacje nie zawsze były wzorowe. Maciej Dowbor (39) to jedynak i pani Katarzyna pragnęła, by miał „normalne” życie. Z żoną czekającą codziennie z obiadem, by po pracy zapominał o stresach świata show-biznesu.
Joannę w roli partnerki syna trudno więc było jej zaakceptować.
Obie mają żywiołowy sposób bycia i są bardzo szczere, co nie ułatwiało porozumienia. Musiało minąć sporo czasu, zanim pani Katarzyna dostrzegła zalety Joanny: wrażliwość, dobro, gotowość na poświęcenie. Bardzo jej to zaimponowało.
Narodziła się więź
Była dla synowej wsparciem, gdy dziewięć lat temu Joanna spodziewała się pierwszej córeczki Janinki. Na początku tego roku w ich relacje znowu ochłodziły się.
Rodzina powiększyła się o Helenkę, drugą córeczkę Joanny i Macieja, ale pani Katarzyna była zbyt zajęta obowiązkami na planie programu „Nasz nowy dom”, by sprostać obowiązkom babci.
"Nie ingeruję w życie moich dzieci, ale też nigdy nie zostawię ich bez pomocy" – zapewniała, że synowa może na nią liczyć.
Dobrze wie, że Joanna potrzebuje rodzicielskiego ciepła. Życie bardzo ją doświadczyło, od dawna nie ma rodziców.
Jej piękna mama, Teresa, odeszła po długiej i ciężkiej chorobie, gdy Joasia miała zaledwie 22 lata. Młoda dziewczyna, wówczas studentka łódzkiej szkoły filmowej, została sama.
Jej ojciec, Leszek Koroniewski, porzucił rodzinę, gdy Joanna była jeszcze dzieckiem. Wyjechał do Niemiec i nie szukał kontaktu z córką.
"W pewnym momencie uzmysłowiłam sobie, że tak naprawdę nie mam na świecie nikogo" – gorzko mówiła przed laty aktorka.
Odkąd założyła swoją rodzinę, nie ma już takiego żalu do losu. Jest kochana przez męża, córki i teściową, która w ostatnich dniach raz jeszcze dała dowód, że Joasię kocha jak córkę.
To, co było złe, puściła w niepamięć. Liczy się tu i teraz.
***