Katarzyna Dowbor: Zawsze mogę hodować konie!
Po prawie 30 latach pracy została zwolniona z TVP. Ale nie poddała się. Dziś Katarzyna Dowbor (54 l.) prowadzi w Polsacie nowy program i jej kariera znów nabiera tempa. Jak jednak zapewnia, gdyby nie ta propozycja, z pewnością zajęłaby się hodowlą koni...
Spodziewała się Pani dłuższej przerwy medialnej?
Katarzyna Dowbor: Tak, myślałam, że na dłużej zniknę z ekranów. Na szczęście przerwa była krótka. Szybko wróciłam do domu, bo telewizja to mój drugi dom (śmiech). Nie zdążyłam nawet się obejrzeć, a praca sama mnie znalazła.
Jednym słowem nie zdążyła Pani odpocząć?
K.D.: Nie, ale nie żałuję, mimo że kilkugodzinna praca na planie programu w moim wieku bywa bardzo wyczerpująca. Jestem szczęśliwa. Skoro dostałam wspaniałą szansę powrotu na wizję, nie poddaję się i z radością wykonuję powierzone mi zadania.
A gdyby kiedyś znów poszło coś nie tak?
K.D.: Zawsze mogę hodować koniec. To moja kolejna wielka pasja. Jazda konna pomaga mi się odstresować. To znakomity sposób na utrzymanie kondycji zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Pomagała mi w najbardziej trudnych momentach.
A ile ma Pani koni?
K.D: Na własność mam tylko jedną cudowną kobyłkę o imieniu Rodezja. Towarzyszy mi już dziewięć lat. Bardzo ją kocham. Zdarza się, iż mam wyrzuty sumienia, bo za mało czasu jej poświęcam. Jeździ na niej czasem moja córka Marysia.
Ona także zamierza związać się z telewizją?
K.D.: Nie. Jest poetką, pisze piękne wiersze. To zdolna i oczytana dziewczyna, ale media w ogóle jej nie interesują.
Rozm.: M. Rokita