Katarzyna Niezgoda i Paweł Markiewicz ujawnili kulisy ślubu. Miał odbyć się w balonie…
Katarzyna Niezgoda (54 l) i Paweł Markiewicz następnego dnia po ślubie udzielili „Vivie” wywiadu miłości. To taka świecka tradycja wśród celebrytów, niestety nie w każdym przypadku kończy się dobrze. Być może zresztą sami słyszeli o „okładkowej klątwie”, bo zdecydowali się tylko na sesję wewnątrz numeru.
Katarzyna Niezgoda i Paweł Markiewicz udzielili „Vivie” wywiadu o swojej miłości, która, jak dała do zrozumienia Katarzyna, kompletnie ich zaskoczyła. Ujawnili także, że ich ślub mógł wyglądać zupełnie inaczej, bowiem przychodziły im do głowy różne szalone pomysły. Ostatecznie uznali, że lepiej jednak trzymać się bliżej ziemi…
Katarzyna Niezgoda i Paweł Markiewicz wzięli ślub 15 czerwca. Miłość przysięgali sobie podczas eleganckiej ceremonii zorganizowanej w miejscowości Chylice-Polko, w towarzystwie najbliższych krewnych i przyjaciół, wśród których znalazły się między innymi Halina Frąckowiak i Katarzyna Warnke.
Jak ujawnili nowożeńcy, mało brakowało, a ślub odbyłby się w zupełnie innej lokalizacji, zarówno w poziomie, jak i w pionie… Jak wspomniał ukochany Katarzyny:
"I tak ze ślubu na rajskiej plaży w Meksyku, na której mieliśmy być my i świadkowie, zrobiło się przyjęcie na sto osób. Wiesz, ile mieliśmy pomysłów na ten dzień? Mieliśmy brać ślub, lecąc balonem nad Ugandą. W Peru na Machu Picchu. Kilka było naprawdę odjechanych".
Ostatecznie, hamulcową w tym przypadku okazała się, jak sama przyznała, Niezgoda. Jak wyjaśniła, ciężko byłoby zmieścić gości w gondoli balonu:
"Jednak jesteśmy bardzo tradycyjni, a dla mnie bardzo ważne było, żeby byli z nami w tym dniu wszyscy nasi przyjaciele. Nie lubię być w centrum uwagi, a na ślubie, na weselu cała uwaga skupia się na parze młodej. To było dla mnie bardzo stresujące. Poza tym było dużo spraw związanych z organizacją tego wyjątkowego wydarzenia. Podeszliśmy do tego zadaniowo, chociaż nie spodziewałam się, że to będzie bardziej skomplikowane niż zwykłe przyjęcie".
To drugi ślub w życiu Katarzyny, o czym niewiele osób wie. Do niedawna nie było nawet pewne, czy prywatnie jest zwolenniczką instytucji małżeństwa, czy też woli związki partnerskie. Dopiero w wywiadzie dla „Vivy” ujawniła się jako tradycjonalistka, przywiązana do konwenansów. Jak ujawniła, ślub nie tylko jej dostarczył niezapomnianych wzruszeń:
"Gdy składałam przysięgę, drżał mi głos. Może dlatego, że na wprost mnie, przodem do mnie, stały dwie koleżanki, które po prostu ryczały. Zresztą nie one jedne. Gdy szłam do altany, w której czekała urzędniczka, kątem oka widziałam, że dużo gości pochlipywało".
Niezgoda na początku jakoś się trzymała, ale tylko do momentu, gdy urzędniczka prowadząca ceremonię, postanowiła wyjść poza schemat i zaproponowała panu młodemu, by zwrócił się do Katarzyny własnymi słowami. Jak wspomina on sam:
"Gdy pani urzędniczka powiedziała: "A teraz pan młody chciałby coś powiedzieć", widziałem zdziwienie w oczach Kasi. A ja podziękowałem jej za to, że zgodziła się zostać moją żoną, powiedziałem, że czekałem na nią całe życie i że bardzo ją kocham".
Wtedy, jak przyznaje Niezgoda, tama puściła i popłynęły łzy. Markowski z kolei dał do zrozumienia, że dla niebo bardziej niż ceremonia, choćby najbardziej wzruszająca, liczy się samo małżeństwo. Jak wspominał:
"Gdy się obudziliśmy, przywitałem Kasię słowami: "Dzień dobry, kochana żono". "Żona"... To dla mnie zupełnie nowe słowo. Ale jakie wyjątkowe! Tak samo jak założenie obrączki po przebudzeniu".
Katarzyna Niezgoda i Paweł Markiewicz, z wykształcenia inżynier budownictwa, znany z ról w serialach „Chyłka” i „Zawsze warto” spotykają się od 2017 roku, jednak przez pierwsze 3 lata utrzymywali swoją znajomość z tajemnicy. Jak ujawniła Niezgoda w wywiadzie dla „Vivy”, miłość ją zaskoczyła:
"Moi przyjaciele znają historie moich poprzednich związków. Gdy poznałam Pawła, od razu go polubiłam. Był bardzo miły. Ale nie szukałam miłości. Chciałam być sama, mieć święty spokój, chciałam odżyć po tym, co przeszłam. Potrzebowałam w końcu przestrzeni dla siebie i swojego życia. Zresztą nigdy żadnego partnera nie szukałam, oni się sami znajdowali".
Oświadczyny, jak wyznała, też były dla niej zaskoczeniem:
"Siedzieliśmy z przyjaciółmi w moim mieszkaniu w Sopocie. Byłam zajęta rozmową, a nagle Paweł rzuca się na kolana i coś zaczyna do mnie mówić. Wzięłam pierścionek i pytam: „Ale co, to już?”. Mało romantycznie".
Jak wyznał Markowski, wolałby puścić wodze fantazji, ale jakoś się nie złożyło:
"Ja Kasię tak kocham, że chciałbym balonem wzlecieć i sypać jej płatki róż do stóp. Ale na dany moment to były właściwe zaręczyny. Oficjalnie zaręczyliśmy się nad morzem. Sopot był do tego idealny, bo to jest nasze miejsce na ziemi. Chciałem, żeby pierścionek Kasi był większy niż poprzedni. Pomógł mi z nim kolega, który jest jubilerem w Trójmieście. Byliśmy w Sopocie, gdy mi go przyniósł. Od razu poczułem brzemię tego pierścienia. Uklęknąłem i oświadczyłem się. Kasia była tak zaskoczona, że nie pamięta moich słów… Żeby wzięła pierścionek, bo boję się, że go zgubię..."
Zobacz też:
Katarzyna Niezgoda narzeka na poprzednie związki. Ma na myśli Kammela?
Nagły ślub Niezgody, a teraz takie niespodziewane wieści. Ludzie nie kłamali o byłej Kammela