Katarzyna Pakosińska ciężko zachorowała: "Sparaliżowało mnie". Irakli uratował jej życie
Katarzyna Pakosińska (47 l.) jest szczęśliwa i spełniona przy boku przystojnego Gruzina. Pierwszy raz opowiedziała o dramatycznych okolicznościach, w jakich trzy lata temu go poznała.
To mógł być ostatni dzień jej życia, a stał się początkiem nowego. Podczas górskiej wyprawy w Gruzji nagle zachorowała. Podano jej złe leki. Doznała zapaści, a w pokoju była sama. - Sparaliżowało mnie. Nie mogłam chodzić, mówić - opowiada Katarzyna Pakosińska w wywiadzie dla "Kobiety i życie".
Wtedy pojawił się on, Irakli, gruziński uczestnik wyprawy. Wyważył drzwi, a kiedy zobaczył, w jakim jest stanie, zaczął reanimację. - Gdyby nie jego interwencja, stanęłoby mi serce - wyznaje gwiazda.
Romantyczny rycerz wywarł na niej duże wrażenie. Ona na nim również, szczególnie po tym, jak już na lotnisku, dziękując mu, mocno go pocałowała i się zarumieniła. - Dziewczyna 40 plus w pensjonarskich pąsach? Ika chyba w tym momencie zakochał się we mnie na amen - opowiada.
Kilka miesięcy po poznaniu byli już zaręczeni. Oświadczył się jej w Tibilisi, 2 stycznia 2017 roku, w gruziński Dzień Przeznaczenia. O mężu mówi w samych superlatywach. Czym ją zachwycił? - Szlachetnością, męskością, zaradnością, poczuciem humoru - wymienia jednym tchem. - Oprócz tego jest dumny, honorowy, dotrzymujący słowa, prawdomówny i szczery. Może to dlatego, że w jego żyłach płynie błękitna krew? - zastanawia się Kasia.
Najtrudniejszą dla męża decyzją była przeprowadzka do Polski. Nie chcieli żyć na dwa domy i dwa kraje. - Ika pozamykał więc wszystkie swoje sprawy, spakował walizkę i przyleciał do Warszawy. Zaczął wszystko od nowa. Założył firmę "Ale Gruzja" i organizuje autorskie wyprawy. Mimo oczywistej tęsknoty jest tu szczęśliwy - cieszy się gwiazda.
Katarzyna długo była sama i już straciła nadzieję na miłość. Skupiała się na wychowywaniu swojej córki, Mai, oraz na pracy. Wszystko było na jej głowie, wypełniała rolę kobiety i mężczyzny równocześnie. Teraz przy mężu czuje się jak księżniczka, na nowo odkrywa swoją kobiecość.
- Mamy teraz czas tzw. gniazdowania i ciężko wychodzi nam się z domu. Nie mogę się tym stanem nacieszyć. Większość zajęć staramy się wykonywać razem - wyjaśnia.
Wspólnie gotują, sadzą kwiaty. Irakli czasem przynosi jej śniadanie do łóżka. - Ale prosi, żebym nie mówiła o tym jego znajomym. W Gruzji to jest niespotykane - śmieje się Kasia.
***
Zobacz więcej materiałów: