Katarzyna Pakosińska w końcu spełni swoje marzenie! I to po tylu latach
Lubiana artystka kabaretowa, aktorka, pisarka i konferansjerka, Katarzyna Pakosińska (48 l.) opowiedziała "Na żywo", co ją urzekło w jej gruzińskim mężu oraz o swojej nastoletniej jedynaczce. Zdradziła także, jak spędzała czas społecznej kwarantanny, spowodowanej koronawirusem.
Jak minął ci trudny okres izolacji z powodu pandemii?
- Zastanawiam się, czy użyć już czasu przeszłego, bo wciąż przecież nie wróciliśmy do dawnego trybu życia. Ale ono dalej się toczy i nie można stracić ani minuty. Moja natura nie pozwala mi siedzieć bezczynnie. Wstawałam wcześnie rano i organizowałam dzień. Byliśmy wówczas w trakcie przeprowadzki, zajęć więc mieliśmy bez liku. Zawodowo też nie próżnowałam. Wykłady, spotkania...
Wspomniałaś o nowym domu. Skąd pomysł na taką zmianę?
- To dom z marzeń, moich i mojego męża Irakliego. Podczas spaceru odkryliśmy niezwykłe miejsce, które od razu skojarzyło nam się z... bajkowym światem Tolkiena, którego jesteśmy fanami. Urocze domki z pomarańczową dachówką, drewnianymi tarasami, ukryte wśród bujnej roślinności... Potem nastąpił ciąg szczęśliwych okoliczności, choć w przypadki nie do końca wierzę, ale się udało. Jeden z domów jakby na nas czekał...
Jaki on będzie?
- Słoneczny! Choć do zakończenia prac remontowych droga daleka. Przypomniały się nam studenckie czasy: spanie na materacach, kolejka do umywalki itd. Wystarczy jednak, że wieczorem wyjdziemy z kubkiem gorącej, miętowej herbaty do ogrodu, wyłączymy cały "hałas świata" i jesteśmy najszczęśliwsi pod księżycem.
Masz wizję, jak go urządzić?
- Tworzymy dom na bieżąco. Pierwszy stanął nasz stół z mieszkania w Milanówku. Na ścianie zawisł stuletni zegar, by od razu wnieść dawny rytm do nowego miejsca. Najbardziej nie mogę się doczekać dębowej biblioteki. Jest robiona na zamówienie, więc nasze książki na razie leżą ułożone w słupkach na podłodze...
Stroną techniczną zajmuje się twój gruziński mąż?
- Zdecydowanie. Jest inżynierem z wykształcenia i z pasji. Widać, że tworzenie naszego nowego domu sprawia mu wiele satysfakcji. Cieszę się, że mamy podobne pomysły, a w ich realizacji świetnie się uzupełniamy. Przyznaję, że lepie ode mnie daje też sobie radę w ogrodzie. Romantyczna dusza.
To cię w nim urzekło?
- Nie tylko, lista jest długa. Ale gdybym miała wymieniać te najmilsze cechy, to wrażliwość, empatia, szlachetność i obowiązkowe dla mnie poczucie humoru.
Uśmiech nigdy nie schodzi ci z twarzy?
- Pogoda ducha jest cały czas, ale są też chwile, gdy chcę pobyć sama ze sobą. Lubię być zarówno rozważna, jak i romantyczna. Może nie szlochać od razu, ale po swojemu przeżywać wzruszenie. Dzięki temu umiem zachować złoty środek między swoją romantycznością i sympatycznym szaleństwem. Mówi się, że niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Twoja córka to wierna kopia mamy?
- W pogodzie ducha na pewno. Maja ma jeszcze więcej energii i świadomość swojej natury. Rok temu rozpoczęła naukę w liceum filmowym. Posiada cechy lidera, więc szybciej od matki poczuje totalne spełnienie.
***
Zobacz więcej materiałów wideo: