Katarzyna Skrzynecka i Edward Dziewoński: To było platoniczne zauroczenie
Szarmancki i błyskotliwy mistrz kabaretu, nawet będąc w podeszłym wieku, adorował panie. Kasia zafascynowała go sposobem podawania dłoni...
Pisarz Tadeusz Konwicki, dobry przyjaciel Dudka, mawiał o nim, że "miał intensywną ciekawość do pań". Edward Dziewoński z natury był bardzo kochliwy. Kobiety podziwiały jego niezwykłą inteligencję, cięty dowcip, elegancję i nienaganne maniery przedwojennego dżentelmena.
Był dobrze po siedemdziesiątce, kiedy zafascynował się Katarzyną Skrzynecką. Została mu przedstawiona na jednej z kolacji u znajomych. Podobno zwrócił uwagę na sposób, w jaki podała mu rękę na powitanie. Zachwycił się jej urodą. Z jednej strony reprezentowała typ nowoczesnej, przebojowej dziewczyny, z długimi rozpuszczonymi włosami. Lecz kiedy je upięła, na pierwszy plan wysuwała się elegancja i klasa.
Wzorowo wychowana panna z dobrego domu, znała język francuski, zaraz po maturze była na stypendium w Paryżu. Oczarowany mistrz kabaretu nie umiał ukryć zachwytu młodziutką studentką. Kasia uczyła się wówczas w warszawskiej szkole teatralnej, ale miała już na koncie sukcesy. Ukończyła Szkołę Muzyczną II stopnia na wydziale fortepianu i wokalistyki. Wygrała przegląd piosenki francuskiej, a w 1990 roku triumfowała w konkursie Debiutów na festiwalu w Opolu.
Dziewoński zaangażował ją do Teatru Telewizji. Grała tytułową rolę w spektaklu "Tessa", on reżyserował. Zaraz potem zaprotegował 23-letnią Kasię Kazimierzowi Kutzowi, który obsadził ją w roli... wnuczki Dudka w filmie "Straszny sen Dzidziusia Górkiewicza". Skrzynecka bardzo polubiła swojego mentora. Spędzała z nim dużo czasu. Z wielkim zainteresowaniem słuchała jego opowieści z dawnych lat, ceniła niezwykłe poczucie humoru i celne riposty. Chętnie korzystała z rad.
Atencja takiej sławy imponowała studentce. W czasie realizacji zdjęć często siadywała Dziewońskiemu kokieteryjnie na kolanach, czule obejmowała, ale jak wnuczka ukochanego dziadunia. Oprócz wzajemnej fascynacji nic więcej między tą parą się nie wydarzyło. To było platoniczne zauroczenie.
Dudek dzielił wówczas życie ze swoją czwartą i ostatnią żoną. Poznał ją na imieninach u Barbary Borys-Damięckiej w 1976 roku. Doktor pediatra Irena Czyż była rozwódką z dorastającym synem. Wpadli sobie w oko. Na drugi dzień zadzwonił do niej i zaproponował kolację u siebie w domu. Pobrali się dwa lata później.
Irena była młodsza od Dziewońskiego o dwadzieścia trzy lata. Małżonkowie nie mieli przed sobą tajemnic. Prowadzili otwarty dom, co chwilę przyjmowali przyjaciół lub sami szli w gościnę. Zgodnie zresztą z wyznawaną przez Dudka maksymą, że "jedyne życie, które ma sens, to życie towarzyskie".
Kasia długo szukała swojego szczęścia. Spełniona poczuła się dopiero u boku kulturysty i trenera fitness, Marcina Łopuckiego, który od 2009 roku jest jej mężem. Ich córeczka Alikia 23 listopada skończy 7 lat. Nestor polskiego aktorstwa pamiętał o Katarzynie, śledził jej karierę. Kiedy w 1998 roku organizował w Teatrze Syrena swój benefis, zaprosił ją do udziału. Gwiazda do dziś ciepło wspomina swego mistrza.
***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd: